Domową placówkę prowadzi 59-letnia Małgorzata Michaluk oraz jej o rok starszy mąż – Zbigniew. Przez wiele lat mieszkali w Lublinie, a w Gródku Szlacheckim (gm. Siemień) zbudowali dom letniskowy, w którym spędzali głównie weekendy. Małżeństwo ma dwójkę dzieci: starsza córka jest dorosła, a młodsza w tym roku szkolnym przystąpi do matury.
8 lat temu państwo Michalukowie przeprowadzili się na stałe do pow. parczewskiego. Od 2016 roku funkcjonowali jako rodzina zastępcza. – Później staraliśmy się o utworzenie Rodzinnego Domu Dziecka, ale nie było odzewu ze strony poprzedniego starosty. Dopiero Janusz Hordejuk, czyli obecny starosta, pochylił się nad naszą propozycją – mówi pani Małgorzata, która przypomina, że kiedyś przed Bożym Narodzeniem w telewizji można było zobaczyć spoty zachęcające do adoptowania dzieci z Domu Dziecka. – Później się z nich wycofano, bo dzieci widząc, co straciły, nie chciały wracać do placówek. Postanowiliśmy z mężem, że zajmiemy się taką działalnością – wspomina pani Małgorzata.
Impulsem do utworzenia Rodzinnego Domu Dziecka była tragedia rodziny z Kopiny w gm. Milanów. Pierwszy akt dramatu miał miejsce w maju. Było południe. W jednym z domów przebywała matka z trójką nieletnich dzieci. W pewnym momencie wybuchł pożar. Kobieta w porę zauważyła dym i szybko wezwała straż pożarną. Nic jej się nie stało, dzieci również nie odniosły obrażeń. Dom został jednak mocno uszkodzony i nie nadawał się do zamieszkania.
Kobieta wraz z dziećmi przeprowadziła się do swojej rodziny. Na początku sierpnia zmarła w wieku zaledwie 42 lat. Trójka dzieci została bez rodziców, bo ojciec przebywa poza domem. – Do umieszczenia w rodzinie zastępczej były trzy dziewczynki. Starosta zapytał, czy nadal chcemy prowadzić Rodzinny Dom Dziecka. Zgodziliśmy się, dlatego na początku października dom został powołany – tłumaczy pani Małgorzata.
Prowadzona przez małżeństwo placówka jest obecnie w fazie rozwoju. Przebywa w niej siódemka dzieci w wieku od 2 do 17 lat. Państwo Michalukowie mają podpisaną umowę ze starostwem za pośrednictwem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. W najbliższej okolicy nie ma bowiem fundacji, z którą mogliby nawiązać współpracę. Najbliższa tego typu organizacja – Fundacja Jedno Serce – mieści się w miejscowości Żabce w powicie bialskim, czyli spory kawałek od Gródka Szlacheckiego.
Opieka nad siódemką dzieci to ciężki kawałek chleba, zwłaszcza, że najmłodsza dziewczynka jest pod opieką wspierającego rodzinę Hospicjum Małego Księcia w Lublinie. Pozostałe dzieci są objęte wspomaganiem terapeutycznym. Trzeba je wozić na basen czy na zajęcia z baletu.
Pani Małgorzata, ani jej mąż, prowadząc Rodzinny Dom Dziecka, nie kierowali się względami finansowymi. – Pobieram skromną pensję, która wynosi 3 tysiące złotych brutto, a mąż jest zatrudniony do pomocy. Na szczęście starosta delegował do nas osobę do prac porządkowych. Przychodzi pani, która robi pranie, sprząta i prasuje ubrania. Często wraz z mężem chodzimy spać koło 2 w nocy, wstajemy o 6 rano, ale dajemy radę – przyznaje z uśmiechem na ustach nasza rozmówczyni.
Dzieci rosną, a potrzeby są ogromne, dlatego każde wsparcie dla rodziny jest potrzebne. W pomoc zaangażowali się funkcjonariusze oraz pracownicy cywilni parczewskiej policji. Zorganizowana została zbiórka na rzecz Rodzinnego Domu Dziecka. – Każdy starał się dołożyć małą cegiełkę (....)
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty Parczewskiej".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.