Chodzi o wydarzenia, jakie rozegrały się wiosną 2020 roku, niedługo po wybuchu pandemii Covid19, kiedy większość Polaków bardzo bała się nowego wówczas wirusa. Pierwsza fala epidemii zbiegła się z planowaną pierwotnie na 10 maja 2020 r. pierwszą turą wyborów prezydenckich.
Pojawiły się liczne głosy mówiące o potrzebie przesunięcia wyborów, ale czasu na to nie było dużo. Pierwsza kadencja Andrzeja Dudy kończyła się bowiem 6 sierpnia 2020 roku, a tylko raz po 1990 roku wybory prezydenckie w Polsce udało się rozstrzygnąć w pierwszej turze, w dodatku po zakończeniu wyborów Sąd Najwyższy musi mieć jeszcze czas na rozpatrzenie protestów. W kwietniu nikt nie wiedział też, czy wraz z nadejściem lata lęk większości Polaków przed Covid19 zmaleje – ostatecznie zmalał.
Rządzący stanęli przed poważnym dylematem
W kwietniu do Sejmu wpłynął projekt ustawy o przeprowadzeniu wyborów jedynie w formie korespondencyjnej, a ustawa została przyjęta. Budziło to sprzeciw wśród polityków opozycji, którzy uważali, że przeprowadzenie wyborów w takiej formie nie spełniałoby demokratycznych standardów. 5 maja, czyli zaledwie 5 dni przed planowaną pierwszą turą Senat, gdzie większość ma opozycja, odrzucił uchwałę Sejmu. Ostatecznie wyborów korespondencyjnych nie przeprowadzono, a pierwsza tura odbyła się koniec czerwca.
Wydanie danych ze spisu
Zanim zapadła decyzja o rezygnacji z wyborów kopertowych prowadzone były już przygotowania do organizacji głosowania w takiej formule. Poczta Polska, która miała koordynować przedsięwzięcie, zwracała się do wójtów oraz burmistrzów z wnioskiem o wydanie danych ze spisów wyborców. Dane ze spisu wydał Poczcie Polskiej burmistrz Paweł Kędracki. Zdaniem Watchdog Polska, czyli organizacji pozarządowej burmistrz Parczewa, wydając Poczcie Polskiej dane wyborców, złamał prawo, a prawo złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Sprawą zajmowali się śledczy z Parczewa, którzy odmówili wszczęcia śledztwa w tej sprawie. – Zawiadomienie dotyczyło przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków służbowych, nie stwierdziliśmy znamion czynu zabronionego, a zatem burmistrz nie popełnił, naszym zdaniem, przestępstwa – mówi Adam Hunek, szef parczewskiej prokuratury.
Jest zażalenie
Watchdog złożył w tej sprawie zażalenie, bo nie tylko na postanowienia sądu, ale też prokuratury, stronom przysługuje odwołanie. Sprawą zajmie się zatem Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim. – Została już zarejestrowana, posiedzenie w tej sprawie jest planowane na 27 lutego – mówi Magdalena Dobosz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.
Burmistrz Paweł Kędracki, z którym rozmawialiśmy niedługo po Nowym Roku, nie chciał odnosić się do zarzutów podnoszonych przez Watchdog. – Nic nie wiem nt. wniesienia zażalenia (kiedy rozmawialiśmy, sprawa nie była jeszcze zarejestrowana - aut.), nie jestem również upoważniony do komentowania działań innych organów i instytucji. Wypowiadam się na temat tego, czym zajmuje się gmina obecnie, dlatego nie jestem w stanie odpowiedzieć na temat hipotetycznych zdarzeń – wyjaśnił nam 5 stycznia.
Przypomnijmy, że niedawno prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która chroni przed odpowiedzialnością karną samorządowców, którzy wydali Poczcie Polskiej dane ze spisu wyborców. Zakłada ona, że "nie wszczyna się postępowania o czyn popełniony w czasie obowiązywania stanu epidemii polegający na przekazaniu operatorowi pocztowemu spisu wyborców". Z kolei wszczęte już śledztwa należy umorzyć, a prawomocnych orzeczeń sądów – nie wykonywać. Zapisy spotkały się z krytyką ze strony części prawników.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.