Latem teściowa naszego Czytelnika (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) dostała od lekarza rodzinnego skierowanie do chirurga. Kobieta nie miała ostrego urazu, doskwierają jej problemy z biodrem. Wykonała prześwietlenie i zgłosiła się na poradę chirurgiczną do prywatnej przychodni w Parczewie, która ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. – Kazano jej się zapisać w kolejkę, a moim zdaniem takie rzeczy powinno się załatwiać od razu. Rozumiem, że trzeba czekać na wizytę do ortopedy, ale do chirurga? – zastanawia się nasz Czytelnik i komentuje, że "polską służbę zdrowia trzeba leczyć".
Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Doktor Maciej Jędrzejkiewicz, szef placówki, a na co dzień koordynator oddziału chirurgiczno-urazowego w parczewskim szpitalu, tłumaczy, że pacjenci przyjmowani są natychmiast, jeżeli doznali nagłego urazu, a w przypadku teściowej naszego Czytelnika tak nie było. – Mamy pulę świadczeń do wykonania w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia i dzielimy ją na liczbę dni w danym miesiącu, dlatego na poradę zapisujemy tyle osób, ile możemy – wyjaśnia lekarz (...)
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty Parczewskiej".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.