Do zdarzenia doszło w połowie lipca ubiegłego roku w miejscowości Glinny Stok (gmina Siemień). Przedstawiciele Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva prowadzili tam kontrolę wspólnie z Wojewódzkim Inspektoratem Transportu Drogowego w Lublinie.
Miała na celu sprawdzenie dobrostanu przewożonych zwierząt. – Zatrzymany został transport krów, którego kierowca zadeklarował, że przewozi trzy zwierzęta. Okazało się jednak, że w zamkniętej części ciężarówki były schowane trzy kolejne krowy. Zwierzęta znajdowały się w tylnej części pojazdu, którego otwory wentylacyjne były zamknięte. Okazały się tak zwanymi leżakami, czyli wycieńczonymi krowami mlecznymi, które nie są w stanie stać o własnych siłach – relacjonowali przedstawiciele organizacji.
Dodali, że "krowy były tak słabe, że trudno im było utrzymać głowy w górze". Według ustaleń fundacji jechały do rzeźni. – Zostały uśpione w trybie natychmiastowym, ponieważ nie nadawały się do dalszego transportu, co stwierdził wezwany na miejsce weterynarz z 40-letnim stażem, który ocenił, że trzeba ukrócić cierpienie zwierząt – mówił Piotr Kicman, powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie.
Przedstawiciele fundacji złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Sprawą cały czas zajmują się parczewscy śledczy, okazało się, że jest ona bardziej skomplikowana niż mogło się początkowo wydawać. – Postępowanie toczy się w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Śledztwo zostało przez nas wydłużone do 28 lutego, ale niewykluczone, że zapadnie decyzja o ponownym przedłużeniu postępowania – powiedział nam w ubiegłym tygodniu Adam Hunek, szef parczewskiej prokuratury.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.