reklama
reklama

Powiat parczewski: ostry spór o najem domków nad jez. Bialskim. "Czuję się oszukana"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje parczewskie Czuję się oszukana, nikt nie traktuje mnie poważnie – skarży się pani Iwona, nasza Czytelniczka, która od sześciu lat wynajmuje od gm. Dębowa Kłoda dwa domki nad Jeziorem Bialskim. Kobieta mówi, że włożyła pieniądze w remont i miała użytkować domki do 2023 r., a wiosną zobaczyła w internecie, że gmina szuka nowych najemców. – Postąpiliśmy właściwie – odpowiada Grażyna Lamczyk, wójt gm. Dębowa Kłoda.
reklama

Domki są własnością gminy, lecz znajdują się na terenie ośrodka MPWiK w Lublinie, który niedawno został przez spółkę sprzedany (wydanie nieruchomości nowemu właścicielowi ma nastąpić do końca września tego roku).

 

 

Sześć lat temu pani Iwona zaczęła wynajmować od gm. Dębowa Kłoda dwa domki. Umowa nie została zawarta na papierze, bo najem miał charakter sezonowy, a nasza Czytelniczka wynajmowała domki na takiej zasadzie, na jakiej płaci się np. za nocleg w górskim pensjonacie. – W 2016 r. domki były w dramatycznym stanie i nie były wówczas użytkowane, a gmina i tak wnosiła sporą opłatę za to, że stały na terenie MPWiK. Wielokrotne próby ich sprzedania kończyły się niepowodzeniem, dlatego Radosław Kozak, ówczesny wójt, przyjął moją propozycję z radością – mówi kobieta.

 

Przed zamieszkaniem trzeba było przeprowadzić gruntowny remont, ze ścian i sufitów została zerwana farba, konieczna była wymiana przewodów elektrycznych i gniazdek oraz usunięcie awarii, powodującej zwarcie w skrzynce elektrycznej. – Sprzęt był zardzewiały i spleśniały, rozbita była umywalka i niesprawne krany. Dwa tapczany stojące w jednym domku zostały wyrzucone, bo spleśniały z powodu wody dostającej się przez nieszczelne okno. Oczyszczone zostały m.in. dachy – wylicza pani Iwona, która większość prac wykonała z właścicielką jednego z barów i jej pracownikami, ale do naprawy elektryki, montowania bojlera i naprawy hydrauliki trzeba było wynająć fachowców.

 

Nasza rozmówczyni mówi, że cena najmu została ustalona na 1500 zł za sezon plus podatek, za oba domki: jeden domek był zajmowany przez panią Iwonę, a drugi przez pracowników baru. Pani Iwona zapewnia, że nie pobierała od nich żadnej opłaty, bo bez nich domków nie udałoby się wyremontować.

 

W międzyczasie, jesienią 2018 roku wójtem gminy została Grażyna Lamczyk, która również zgodziła się na wynajmowanie przez naszą Czytelniczkę domków. – Po każdym kolejnym sezonie jechałam do gminy i pytałam, czy mogę zostawić rzeczy, wiosną spotykałam się z panią wójt, ustalałam cenę, a w lipcu dokonywałam opłaty za użytkowanie domków. Cena nigdy nie została zmieniona i nadal wynosiła 1500 zł oraz podatek – mówi pani Iwona.

 

 

Zima 2019/2020 była bardzo sucha i eternit całkowicie się rozszczelnił. Nasza rozmówczyni mówi, że po deszczu woda ściekała z całego sufitu oraz ścian. – W porozumieniu z panią wójt kupiłam folię i podkładki za około 400 zł i wynajęłam ludzi, którzy pokryli nią dachy. Po sezonie pojechałam do gminy, żeby ustalić, jakie będą dalsze kroki. Zawarłyśmy wtedy z panią wójt umowę ustną, że gmina zapłaci za materiały na nowy dach, a ja pokryję koszty robocizny. W zamian za wkład finansowy i pracę miałam użytkować domki w niezmienionej cenie przez trzy kolejne sezony (2021, 2022 i 2023), a do gminy miałam wpłacać kwotę pomniejszoną o tysiąc złotych – wspomina najemczyni, która w 2020 r. odnowiła dach, za co zapłaciła 3200 zł.

 

Kobieta dodaje, że "pisemna umowa nie została sporządzona, bo do tamtego czasu obydwie strony przestrzegały wszystkich ustaleń" i podkreśla, że w fatalnym stanie była też elewacja domków. – Pani wójt zaproponowała, aby ją również odmalować. Gmina miała zapewnić farbę, a ja miałam się zająć wykonaniem – wspomina kobieta.

 

Wiosną 2021 r. została zdarta farba z całej elewacji i okien, jednak kiedy pani Iwona poprosiła gminę o przekazanie farby, dowiedziała się, że umowa przestała obowiązywać, bo MPWiK wyraził zainteresowanie zakupem domków. – Jeszcze podczas pierwszej rozmowy pani wójt mówiła o zwrocie pieniędzy za wykonane przeze mnie prace, jednak ten temat nie został więcej podjęty. Sprzedaż domków nie doszła do skutku, dlatego ostatecznie pani wójt zgodziła się, abym dalej mieszkała w domkach.

 

Powiedziała, żebym nie płaciła za bieżący rok i poprosiła o pomalowanie elewacji – wspomina kobieta i dodaje, że gmina przekazała jej farby. – Miała też zapewnić pracowników do malowania, co nigdy nie nastąpiło i ostatecznie elewacja oraz okna zostały pomalowane przeze mnie – wspomina kobieta i tłumaczy, że pomimo włożonej przez nią pracy, stan domków nadal nie jest powalający, bo nie mają np. toalety.

 

Przez lata użytkowania p. Iwona zgromadziła w domkach swoje rzeczy, z gminnego wyposażenia miało zostać niewiele: sześć tapczanów, stół, ława, krzesła i umywalka. – Jesienią 2021 r. znowu pojechałam do gminy i zapytałam czy mogę zostawić w domkach swoje rzeczy, ponieważ w przypadku kupienia ich przez MPWiK, zamierzam je wynajmować od spółki. Jedna z pracownic gminy niechętnie, ale wyraziła zgodę – wspomina nasza rozmówczyni.

 

W międzyczasie, wiosną tego roku, na prywatnym profilu facebookowym Grażyny Lamczyk pojawiła się oferta wynajęcia domków, gdzie stawka została ustalona na 6 tysięcy złotych za jeden domek, czyli 8 razy więcej niż płaci pani Iwona. – Byłam w szoku, nie zostałam w żaden sposób poinformowana, że wyremontowane przeze mnie domki, z moimi rzeczami i wyposażeniem są przeznaczone do wynajmu. W gminie zostałam poinformowana, że nasza umowa jest nieważna, ponieważ pani wójt stwierdziła, że cena wynajmu jest za niska, a mieszkając przez sezon 2021 odebrałam poniesione koszty. Zarzucono mi, że wynajmowałam domki i czerpałam z nich zyski, co jest nieprawdą – mówi kobieta i dodaje, że jej rzeczy cały czas są w domkach. – Podczas rozmowy telefonicznej pani wójt powiedziała, że mogę zabrać pralkę i kanapę, natomiast nie mam prawa niczego rozmontowywać. Chciałabym odzyskać: bojler, zadaszenie nad tarasem, wyposażenie kuchni, dlatego z ich zabraniem wstrzymam się do czasu rozstrzygnięcia konfliktu – zapowiada nasza rozmówczyni.

 

Na początku maja Waldemar Wezgraj, od niedawna zastępca wójta gm. Dębowa Kłoda, poinformował panią Iwonę, że "nie może wydać jej skierowania na pobyt w domkach letniskowych ze względu na ogłoszenie przez MPWiK przetargu na sprzedaż ośrodka".

"Zobowiązuję panią do opuszczenia domków i opróżnienia ich ze swoich rzeczy w ciągu 14 dni" – czytamy w piśmie z 6 maja, pod którym podpisał się Wezgraj.

 

Kilka tygodni później zastępca wójta poinformował (...)

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty Parczewskiej". 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama