Przybyli z żoną do Jabłonia jako młode małżeństwo, tutaj oboje pracowali (żona jest farmaceutką). W Jabłoniu wychowały się ich dzieci, ukończyły Szkołę Podstawową.
Lekko pochylona sylwetka, czarny wąs i "czupryna", w ręku duża torba lekarska na zawsze "wrosły" w nasz krajobraz. Mijały lata, włosy pokrył szron, ale trasa i pośpiech Pana Doktora nie uległy zmianie. Tłumy ludzi w przychodni, wizyty domowe; zawsze można było liczyć na Pana Doktora. Licznie przyjeżdżali pacjenci z okolicznych miejscowości. W tym zawodzie dodatkowo, jeżeli jest się lekarzem rodzinnym, nie można mówić o normowanych godzinach pracy. Długo będziemy pamiętać uchylone drzwi gabinetu lekarskiego i słowa: "Proszę, kto następny?" (...)
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.