– Utrzymanie się człowieka jest ważniejsze od bezwzględnej egzekucji podatku – mówi Grzegorz Sadura, lubelski doradca podatkowy, który reprezentuje przed sądem pana Tomasza (imię zmienione), młodego mężczyznę, mieszkańca gminy Dębowa Kłoda.
Od kilku miesięcy pan Tomasz jest bezrobotny. Z zawodu jest kierowcą, przez 10 lat zarabiał na życie kierując TIR-em. Z kolei przez kilka lat pracował w Biedronce w Lubartowie. Ma na utrzymaniu dziecko, zmaga się z problemami zdrowotnymi. Mieszka u swoich rodziców. – Czuję się oszukany przez urzędy – mówi w rozmowie z nami mężczyzna.
Sen z powiek spędza mu rozliczenie z fiskusem za 2017 rok, które powinno być wykonane do 30 kwietnia 2018 r. Pan Tomasz wraz z byłą już żoną sprzedał udział w nieruchomości o wartości 100 tysięcy złotych.
Zgodnie z przepisami notariusz przesłał akt notarialny do Urzędu Skarbowego, który wpisał dokument do tzw. rejestru czynności majątkowych. Skoro zbycie udziału miało miejsce w 2017 r., pan Tomasz powinien złożyć zeznanie albo np. poinformować, że skorzystał z ulgi mieszkaniowej.
"Bulwersująca sprawa"
Pan Tomasz, który przez pewien czas mieszkał w Lublinie, nie wiedział, że ze sprzedaży udziału musi zapłacić podatek dochodowy. – Sprawa jest bulwersująca, następuje typowy, skandaliczny ciąg dalszy. Podatnik nie złożył zeznania do 30 kwietnia 2018 roku, a Urząd Skarbowy o tym wiedział. Normalnym działaniem powinno być wezwanie podatnika do rozliczenia się ze sprzedaży udziału. Moim zdaniem to zaplanowana, stała praktyka, polegająca na tym, że urząd odkłada akt notarialny do szuflady i hoduje odsetki – komentuje doradca podatkowy Grzegorz Sadura (...).
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty Parczewskiej".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.