Prokuratura wszczęła postępowanie po doniesieniu reportera "Wspólnoty". Sprawdzała, czy 9 i 10 kwietnia dyrektor szpitala i powiatowy inspektor sanitarny nie przekroczyli uprawnień, wyrażając zgodę i organizując podczas stanu epidemii na terenie szpitala usługi fryzjerskie.
Był zakaz wykonywania usług fryzjerskich
Obowiązywało wówczas rozporządzenie premiera zakazujące działalności m.in. zakładów fryzjerskich. Prokurator musiał ocenić, czy w szpitalu nie działano na szkodę interesu prywatnego osób korzystających z usług, świadczących usługi, zatrudnionych w szpitalu, jego pacjentów oraz interesu społecznego.
- Postępowanie zostało umorzone, bo nie dopatrzyliśmy się znamion przekroczenia uprawnień przez dyrektora szpitala - mówi Adam Hunek, prokurator rejonowy w Parczewie.
Dodaje, że postępowanie zostało zainicjowane przez dziennikarza "Wspólnoty" i dotyczyło ono również szefowej powiatowego sanepidu.
- Pani dyrektor sanepidu jest funkcjonariuszem publicznym i mogłaby być pociągnięta do odpowiedzialności. Ale doszliśmy do wniosku, że również jej zachowanie znamion czynu zabronionego nie wypełniło - tłumaczy prokurator.
Czy organizując usługi fryzjerskie w szpitalu nie narażano zdrowia wielu ludzi? - Po przeanalizowaniu zachowań dyrektora szpitala i sanepidu doszyliśmy do wniosku, że takiego zagrożenia mogło nie być - ucina prok. Hunek.
Śledczy ogłosili swoją decyzję w prasie, informując, że ew. pokrzywdzeni mogą zgłaszać się do prokuratury.
Strzygli w "ramach BHP"
Przypominamy, że podczas pierwszej fali epidemii koronawirusa, w parczewskim szpitalu uruchomiono punkt fryzjerski. W szpitalnej świetlicy dwie fryzjerki strzygły personel medyczny. "Wspólnotę" poinformował o tym jeden z Czytelników.
Nasz reporter natychmiast pojechał na miejsce i zobaczył, że w świetlicy obok siebie siedzą dwie kobiety, a fryzjerki zajmują się ich włosami. W kolejce czekało kilka następnych pań.
Ani fryzjerki, ani ich "klientki" nie miały maseczek i rękawiczek ochronnych. Pracownik administracji szpitala powiedział nam wtedy, że to jest legalne i zgłoszone do sanepidu. Ewa Kuśmierz, dyrektorka sanepidu, potwierdziła, że poprzedniego dnia Janusz Hordejuk, dyrektor szpitala, zgłosił taki zamiar i że z nią to uzgodnił. A także, że działanie to jest wykonywane w ramach BHP.
O komentarz poprosiliśmy wówczas m.in. wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Lublinie. Zadaliśmy pytanie, czy taka praktyka jest zgodna z prawem oraz czy dyrektorka parczewskiego sanepidu mogła wydać na to zgodę?
Odpowiedź nadesłana przez rzeczniczkę prasową brzmiała: "Szanowny Panie Redaktorze, informuję, że Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Parczewie został poproszony o złożenie wyjaśnień w poniższej sprawie".
Dyrektor Hordejuk tłumaczył, że wynajął fryzjerki na prośbę pielęgniarek.
Skończyło się jedynie pouczeniem
Po naszym artykule o strzyżeniu szpitalnego personelu w czasie epidemii, Ewa Kuśmierz została pouczona przez szefową wojewódzką i zobowiązana do podejmowania czynności zgodnych z obowiązującym prawem.
Ewa Kuśmierz, dyrektor parczewskiego sanepidu
– Została pouczona przez szefową wojewódzką i zobowiązana do podejmowania czynności zgodnych z obowiązującym prawem.
Adam Hunek, prokurator rejonowy w Parczewie
– Postępowanie zostało umorzone wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.