Pomysł jest stosunkowo prosty: potrzeba grupy ludzi, którzy odpowiednio przeszkoleni dotrą do najuboższych rodzin i zorientują się, komu czego dokładnie brakuje: temu pieniędzy na święta, temu kurtki, temu butów, temu okularów. Potem znajduje się chętnych, którzy sfinansują zakup potrzebnych darów. Samo przygotowanie i dostarczenie paczek to już tylko przyjemność. W tym roku Szlachetna Paczka będzie działać również w Parczewie.
Jestem bardzo zadowolona z procesu rekrutacji wolontariuszy. Część z nich dowiedziała się pocztą pantoflową, część z ogłoszeń, część wcześniej współpracowała z Caritasem, który postanowił włączyć się w nasze przedsięwzięcie
- relacjonuje Katarzyna Kowalczyk, inicjatorka projektu na terenie Parczewa.
Teraz zaczynamy proces szkolenia. Będziemy uczyć się, jak rozmawiać z odwiedzanymi rodzinami, jak trafnie oceniać ich potrzeby i możliwości, jak oferować pomoc w taki sposób, żeby nikogo nie urazić.
Na spotkaniu organizacyjnym spotykamy same dziewczęta. Gdzie są faceci, cóż to za babiniec? - dopytuję zdziwiony.
Mamy faktycznie tylko jednego rodzynka, ale cały czas czujemy, że jest wsparcie, że możemy liczyć na nich w konkretnych potrzebach, w decydujących momentach potrafią się włączyć
- uspokaja Kowalczyk.
Zgłosiło się łącznie 23 wolontariuszy. Część z nich związana jest z parczewskim Caritasem, gdzie pod opieką księdza Arkadiusza Markowskiego podejmowały już rozmaite akcje charytatywne - zbierały żywność dla potrzebujących, pomagały w świetlicy socjoterapeutycznej.
Muszę podkreślić, że spotykamy się z wielką otwartością i życzliwością ze wszystkich stron, praktycznie na każdą naszą prośbę jest pozytywna reakcja. Wsparcie obiecał burmistrz, dyrekcje szkół, oczywiście możemy liczyć na strażaków. Chętnych do zostania fundatorami paczek też mamy mnóstwo
- podkreśla Kowalczyk.