reklama

Awantura o garaże i komórki w Turnie

Opublikowano:
Autor:

Awantura o garaże i komórki w Turnie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaGm. Sosnowica: Starsi mieszkańcy naskarżyli na młodszych do nadzoru budowlanego, a młodzi nie pozostali dłużni i naskarżyli na starszych. Wszyscy mogli ponieść straty.

W połowie kwietnia do naszej redakcji zadzwoniła kobieta, która od 50 lat mieszka w jednym z bloków na popegeerowskim osiedlu w miejscowości Turno. Z jej relacji wynikało, że w ubiegłym roku do bloku, gdzie mieszkają też inne starsze osoby, wprowadziła się para młodych ludzi, którzy wprowadzają w obejściu swoje porządki i robią zamęt. Kobieta skarżyła się, że młody mężczyzna sprowadza na podwórko samochody, przyjeżdżają do niego inne osoby, a kiedy zwróciła mu na to uwagę, przestawił jej ławkę stojącą przy wejściu do klatki schodowej w inne miejsce, żeby miała trudniej się tam dostać.

Komórki mogą się zawalić
W następnej rozmowie dowiedzieliśmy się, że 26 kwietnia mają przyjechać do Turna urzędnicy z parczewskiego nadzoru budowlanego, bo sąsiad złożył wniosek o rozebranie drewnianych komórek, które stoją tam od kilkudziesięciu lat i w których mieszkańcy trzymają drewno na opał. Komórki te, zdaniem młodego mężczyzny, są w fatalnym stanie i grożą zawaleniem, co może spowodować zagrożenie dla zdrowia i życia korzystających z nich osób. Pojechaliśmy zobaczyć to na własne oczy. Rzeczywiście, nieopodal bloku stoją stare drewniane komórki, garaże i jedna nowiutka wiata. Kilkanaście minut później przyjechały dwie panie z nadzoru budowlanego. 
 
Z garażu zrobił wiatę
W Turnie dowiedzieliśmy się, że to już druga wizyta nadzoru budowlanego. Pierwsza była za sprawą nowej wiaty, a właściwie garażu, który zbudował młody lokator bloku, rozbierając uprzednio starą komórkę stojącą w tym miejscu. Kiedy garaż stanął, starsi lokatorzy napisali skargę do nadzoru budowlanego, że właściciel garażu nie miał pozwolenia na budowę. Wtedy ruszyła procedura, która w efekcie potwierdziła, że garaż zbudowano bez wymaganego pozwolenia. Właściciel uważał, że nie obowiązują go takie wymogi, bo stawiał budowlę na miejscu starej. Żeby jednak nie burzyć całości, rozebrał jedną ścianę, z garażu powstała wiata, a wiatę można postawić bez zezwolenia. 
 
Zgodę wydał dyrektor
Wtedy młody lokator postanowił się odpłacić pięknym za nadobne. Zgłosił do nadzoru budowlanego, że komórki i garaże należące do jego starszych sąsiadów także postawiono bez pozwolenia na budowę. Podczas wizji lokalnej urzędniczki dowiedziały się, że budowle te powstały za czasów PGR-u, kiedy to zarówno bloki, jak i działki były własnością gospodarstwa, a zgodę na lokalizację wydał dyrektor. 
 
Awantura trwała 2 godziny
Atmosfera podczas wizji lokalnej była bardzo napięta. Były kłótnie, krzyki i brak dobrej woli z obu stron. Młody lokator przyznał, że zawiadamiając urzędników zrobił to na złość i podkreślał, że nie on wszczął tę awanturę i nie zgodzi się na dyktowanie mu, ile razy w ciągu dnia ma wjeżdżać na podwórko samochodem. Awantura trwała prawie dwie godziny. Wreszcie wszyscy zrozumieli, że kiedy urzędnicy wydadzą decyzje o rozbiórkach, to wszyscy na tym stracą. Nie będzie wygranego. Uzgodnili zatem, że wycofają złożone wzajemnie skargi. W ten sposób garaże i komórki ocalały. 
 
Czy się pogodzą?
Na zgodę pewnie długo trzeba będzie czekać, ale chyba warto, bo przykład ten pokazuje, że uparte trzymanie się swoich argumentów i złośliwość nie przynosi niczego dobrego i może doprowadzić do strat finansowych wszystkich uczestników sporu. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE