Podczas ostatniego posiedzenia komisji Rady Miejskiej, przewodniczący Henryk Szych wrócił do sprawy, o której pisaliśmy w czerwcu br. Przewodniczący zwrócił się do burmistrza:
- Wydał pan decyzję środowiskową dla planowanej inwestycji, budowy zakładu przetwórstwa owoców i warzyw, jak pan chce to nazywać. Po wydanej decyzji, która się uprawomocniła, wpłynęła skarga Stowarzyszenia "Nad Piwonią" do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, czy SKO zajęło już stanowisko w tej sprawie? - pytał radny. Burmistrz odpowiedział krótko: - Nie.
W ten sposób rozpoczęła się dyskusja o samym zakładzie, ale i procedurach stosowanych przez parczewskie władze.
Zakład chemiczny na Polnej
- Zakład Usług Komunalnych zaczął wykonywać kanalizację na ulicy Polnej w kierunku działki, na której ma powstać zakład przetwarzający kapustę - włączył się do dyskusji radny Wiesław Czarnacki. - Chcę to powiedzieć głośno jako radny. Ja po dogłębnej analizie decyzji środowiskowej wydanej przez burmistrza, się nie zgadzam. Uważam, że to jest ogromny błąd miejscowej władzy i że będzie on miał ogromne konsekwencje - podkreślał Wiesław Czarnacki.
Jak przekonuje radny, nie będzie to klasyczna przetwórnia owoców i warzyw, a zakład chemiczny.
Będzie kolejny poważny problem
Także procedury stosowane przez burmistrza podczas wydawania decyzji są zdaniem Wiesława Czarnackiego błędne. - Będziemy mieli kolejny poważny problem tak jak z wiatrakami, biogazownią itd. Należy najpierw rozmawiać z ludźmi, ze społeczeństwem, z firmami, a potem wydawać decyzje. Dzisiaj zabrnęliśmy tak, że pewnie odwrotu nie ma, ale konsekwencje pozostaną - zwracał uwagę Czarnacki. - Za chwilę okaże się, że duży biurowiec, który firma (Elpar - przyp. red.) postawi, a musi postawić, bo zatrudnia już dziś 450 osób, a w przyszłym roku może zatrudniać 550 osób, będzie naprzeciwko śmierdzącego zakładu chemicznego, a nie zakładu przetwórstwa owoców i warzyw - wyrażał swoje obawy radny.
Chcą, by traktować ich podmiotowo
Henry Szych złożył wniosek, żeby burmistrz informował radnych o inwestycjach przemysłowych na terenie gminy i o zamiarze wydania decyzji środowiskowych dla takich inwestycji. - Radny Goździk dowiedział się o inwestycji, kiedy inwestor rozpoczął już budować wiatraki w jego miejscowości - uzasadniał swój wniosek Henry Szych.
- My też dowiedzieliśmy się o budowie biogazowni praktycznie jak ruszała już jej budowa - włączyła się do rozmowy radna Barbara Bloch. Radna zaapelowała do obu burmistrzów, żeby traktowali mieszkańców jako podmioty, a nie przedmioty. - My tam byliśmy, jesteśmy i chcielibyśmy następnemu pokoleniu zostawić też tą ziemię, to środowisko takim, żeby oni mogli w nim funkcjonować i żyć.
Burmistrz Paweł Kędracki nie zabrał głosu w sprawach, które podnosili radni w tym punkcie obrad.