W debacie na temat promocji Parczewa, która odbyła się przy okazji przyjęcia sprawozdania Referatu Promocji i Rozwoju, argumenty radnych były takie same, jak w zeszłorocznej dyskusji. Dominowały opinie, że miasto nie ma jasno sprecyzowanego planu promocyjnego.
Nie ma dyskusji o promocji
Radny Łukasz Gołąb uważa, że promocja miasta od dwunastu lat wygląda podobnie. Zauważył, że nie wykorzystano potencjałów gminy i nie wypracowano charakterystycznej dla miasta imprezy. Radny proponował między innymi historyczny związek Parczewa z Jagiellonami, spotkania dwóch kultur, a nawet profil przyjazny emerytom i rencistom.
- Moglibyśmy wydawać na przestrzeni dziesięciolecia nie 100 tys. złotych, ale 300 tys. plus zaangażowanie przedsiębiorców. Takiej dyskusji w przestrzeni publicznej tutaj nie prowadzimy. W kwestii inwestycji jednorocznych spotykamy się czasami siedmiokrotnie, a w przypadku strategii rozwoju gminy nie spotkaliśmy się ani razu - zauważył Gołąb.
Parczew nie ma walorów przyrodniczych
Treść sprawozdania zaskoczyła radnych Monikę Kopiś i Adama Wiśniewskiego. Oboje zauważyli w niej stwierdzenie, że "Gmina w swoich granicach administracyjnych nie ma znaczących walorów przyrodniczych i krajobrazowych". Wiśniewski stanowczo nie zgadza się z tym stwierdzeniem i wskazuje na sąsiedztwo Jeziora Obradowskiego oraz położenie Parczewa na skraju Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego.
- Niewykorzystanie tego typu rzeczy w promocji jest błędem. Nasze umiejscowienie na wschodzie Polski, czystym ekologicznie, mało uprzemysłowionym, jest problemem jeśli chodzi o zatrudnienie i kwestie inwestycyjne, ale jest jednocześnie naszą zaletą - argumentował Wiśniewski.
Koleżanka nas ośmieszyła
Radna Monika Kopiś przypomniała, że w poprzedniej kadencji Rada Miejska pracowała nad strategią promocji i rozwoju.
- Przyjeżdżała pani, która nam tą strategię pisała i główny nacisk kładła na to, że gmina powinna postawić na turystykę, bo Parczew leży w ciekawym punkcie krajobrazowo-przyrodniczym. A ja w sprawozdaniu czytam, że gmina nie należy do regionu o znaczących walorach przyrodniczych i krajobrazowych. Podejrzewam, że radni z poprzedniej kadencji są tak samo zaskoczeni tym stwierdzeniem jak ja - stwierdziła Monika Kopiś.
- I tu koleżanka ośmieszyła nas, bo myśmy rzeczywiście w potencjałach wskazywali nasze atrakcyjne zasoby przyrodnicze. My mamy je zidentyfikowane. Po co ustalaliśmy strategię, żeby teraz zaprzeczać ustaleniom tej strategii? - pytał radny Henryk Szych.
Komu najbardziej zależy?
Janusz Tryniecki, kierownik Referatu Promocji i Rozwoju bronił stwierdzenia, że Parczew nie posiada walorów przyrodniczych. Wyjaśniał też, że gmina może inwestować tylko w swoich granicach administracyjnych, a budowa chociażby ścieżki rowerowej wymagałaby zaangażowania sąsiednich samorządów, co zdaniem Trynieckiego nie jest łatwe.
- Musielibyśmy namówić wszystkie lokalne samorządy, przeznaczyć na to środki w budżecie, a biorąc pod uwagę, że to są małe samorządy i nam najbardziej na tym zależy, to będziemy musieli pokryć 100% kosztów. Ja robiłem rozeznanie. To jest chyba nie tędy droga - wyjaśniał kierownik od promocji.
- Rozmawiałem z wójtami sąsiednich gmin i swego czasu składaliśmy wniosek o budowę Traktu Jagielońskiego, który nie przeszedł na poziomie ministerstwa, bo uznano, że budujemy drogę, a nie trakt historyczny - dodał burmistrz Kędracki.
Trzeba postawić na musztardę
Paweł Kędracki ma pomysł na imprezę miejską opartą na parczewskiej musztardzie. Zdaniem burmistrza czy się to komuś podoba, czy nie, musztarda jest charakterystycznym elementem Parczewa i warto się na taką imprezę zdecydować.
- Jedni mają gryczaki, święto placka ziemniaczanego, czy jakiegoś pieroga, a nikt nie ma musztardy. Trzeba postawić na musztardę. Tylko trzeba by podjąć decyzje, że na święto musztardy rada przeznacza powiedzmy 50 tys. złotych i mamy imprezę, która będzie jedyną w Polsce imprezą - przekonywał Kędracki.
- Ja nigdy nie podniosę ręki za tym, żeby musztarda była elementem promocji miasta - skomentował ten pomysł Adam Wiśniewski.
Co dla przedsiębiorców?
Czy Parczew jest atrakcyjnym miejscem dla inwestorów? Radny Wiesław Czarnacki obawia się, że niekoniecznie. Zauważył, że dostępne dla inwestorów działki na terenie miasta nie zapewniają mediów energetycznych spełniających wymogi przemysłu produkcyjnego i każda potencjalna inwestycja musiałaby się wiązać z dużym wkładem inwestora w przygotowanie terenu.
- Ja wcale nie mówię, że my jako gmina mamy to robić, bo to jest pytanie, czy my chcemy to robić. Co my chcemy zewnętrznym inwestorom zaproponować i czy jesteśmy w stanie cokolwiek zaproponować? - pytał Czarnacki.
- Warto zainwestować w uzbrojenie terenu. Teraz ma być nowy program budowy dróg lokalnych. Pan premier Morawiecki zapewnił, że będą duże środki. Myślę, że warto wrócić do ulicy Polnej, Przemysłowej, do szerszego uzbrojenia naszej strefy, aby była bardziej przyjazna inwestorom - odniósł się do słów radnego wiceburmistrz Bożym.
Co do kogo należy?
Radny Henryk Szych zauważył, że na sali padło wiele cząstkowych pomysłów na promocję i rozwój miasta. Podkreślił jednak, że na przestrzeni ostatnich lat nie podjęto działań w kierunku skonsolidowanego projektu promocji. Zwrócił również uwagę, że to burmistrz i pracownicy referatu promocji są odpowiedzialni za stworzenie projektu.
- Ja odnoszę wrażenie, że oczekiwanie ze strony urzędu jest następujące: Radni zróbcie plan, a my ocenimy. Akurat to odwrotnie ma być. Pan burmistrz ze swoim zespołem ma przygotować plan, a rada ewentualnie aprobuje i ocenia. A cały czas jest odwrotnie ustawiona sytuacja. Chyba czas z tym skończyć, i powiedzmy sobie co do kogo należy - podsumował dyskusję Szych.
Adam Wiśniewski, radny | Janusz Tryniecki, | |
Adam Wróblewski, radny | Michał Bożym, zastępca burmistrza |