Artur K. odmówił składania wyjaśnień przed sądem. Odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy. Weterynarz przyznał, że złożył w rozmowie telefonicznej propozycję, iż nie będzie pobierał krwi od świni. Wyjaśnił, że sprawa dotyczyła gospodarstwa, które miało być zlikwidowane, a rolnik z tego powodu nie zamierzał stosować zasad bioasekuracji. Artur K. twierdzi, że w związku z panującą w tamtym czasie chorobą ASF, pobierał od świni krew cztery razy w przeciągu dwóch miesięcy. Dodał, że rankiem tego samego dnia, kiedy omyłkowo zadzwonił do dziennikarza "Wspólnoty", pobierał krew od tej świni. Jego propozycja miała dotyczyć tego samego dnia, bo w środku dnia dowiedział się, że będzie konieczne dodatkowe pobieranie. Swoje zachowanie weterynarz argumentował tym, że chciał zaoszczędzić zwierzęciu stresu i obawiał się, że może je zabić, bo krew pobiera się 20-centymetrową igła wbijając ją w okolice serca.
- Nie było żadnych złych intencji w tej propozycji – powiedział Artur K.
Pobierał krew tylko raz
Mariusz D., rolnik z gminy Podedwórze zeznał, że Artur K. nigdy nie proponował mu zamiany próbek krwi oraz że 10 września ubiegłego roku w godzinach porannych pomagał Arturowi K. w pobieraniu krwi od jego świni. Pomoc miała polegać na trzymaniu zwierzęcia, podczas gdy lekarz weterynarii wbijał świni igłę. Jego zdaniem trwało to około 10 minut. Na pytanie prokuratora, ile razy w 2018 roku oskarżony przyjeżdżał do jego gospodarstwa pobierać krew od świni Mariusz D, odpowiedział, że nie pamięta i że może był to jeden raz, ale jest pewny, iż przed 10 września Artur K. do niego nie przyjeżdżał. Tego dnia przyjechał rano, a później zadzwonił, żeby zapytać o numer gospodarstwa. W zeznaniach złożonych na policji świadek mówił o kilku wizytach lekarza weterynarii. Obrońca oskarżonego dopytywał o to, na co Mariusz D. odpowiedział stanowczo, że dotyczyło to wizyt Artura K. w poprzednich latach.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).