Anna Lipka mieszka przy ulicy Nowej w Parczewie. Skarży się Wspólnocie, że od kilku lat jej rodzina boryka się z uciążliwym problemem, jakim jest gęsty, piekący dym wydobywający się ze SPOMLEK-u podczas wędzenia serów. Między zakładem, a domem pani Anny jest w prostej linii niespełna 150 metrów. Inni mieszkańcy tej okolicy także się skarżą, ale proszą o anonimowość.
Tego dymu nie można się pozbyć
- Dym utrzymuje się z tą samą intensywnością około ośmiu godzin dziennie. Trwa to od wiosny do jesieni. Nie można otworzyć okna. W gorące letnie noce śpimy w szczelnie pozamykanym domu, a próby przewietrzenia mieszkania przed snem nie raz kończyły się wtłoczeniem piekącego dymu do pokoju. Tego dymu nie można się pozbyć, bo zadymienie na zewnątrz utrzymuje się do godzin porannych - opowiada pani Anna.
- Dym, który notorycznie przedostaje się do mieszkania, powoduje nudności, wymioty, silny ból głowy, obrzęk błon śluzowych nosa i gardła. Trwa to już od kilku lat, wędzenie odbywa się przez cały tydzień, włącznie z weekendami, przez całą noc - dodaje kobieta.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).