W pierwszej rozmowie ze Wspólnotą zwolniony z pracy lekarz opowiedział swoją historię i chciał podzielić się nią z naszymi czytelnikami, podając swoje imię i nazwisko. Chciał też, żeby w artykule było jego zdjęcie. Po wysłuchaniu lekarza poprosiliśmy jego pracodawcę, żeby odniósł się do tej wersji wydarzeń, na co ten się zgodził. Na dwa dni przed publikacją artykułu, kiedy mieliśmy już autoryzowaną wypowiedź pracodawcy, lekarz wycofał upoważnienie do używania jego nazwiska i wizerunku. Została nam jedynie jego opowieść.
Nie z własnej winy
Na początku rozmowy ze Wspólnotą lekarz wyrażał chęć przeproszenia na naszych łamach pacjentów za to, że od 1 sierpnia nie ma go w przychodni. Przekonywał, że nie ma możliwości opiekowania się nimi nie z własnego wyboru, tylko z powodu decyzji właściciela przychodni. Chciał też podziękować swoim pacjentom za zaufanie, jakim go obdarzali przez te wszystkie lata.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).