reklama

Finał świńskiej sprawy

Opublikowano:
Autor:

Finał świńskiej sprawy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaOskarżyciel zażądał wymierzenia lekarzowi weterynarii kary sześciu miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem. Obrońca wniósł o uniewinnienie oskarżonego.

W Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej dobiegł końca głośny proces Artura K., lekarza weterynarii z pow. parczewskiego. Prokuratura Rejonowa w Parczewie oskarżyła go o niedopełnienie obowiązków służbowych i działanie na szkodę interesu publicznego. Przypomnijmy, że 10 września 2018 r. po godz. 15, Artur K., lekarz weterynarii, przypadkowo zadzwonił do dziennikarza "Wspólnoty Parczewskiej". Miał pecha, pomylił rozmówców, ponieważ dziennikarz nosi identyczne nazwisko jak rolnik, do którego w istocie zamierzał telefonować.

Fatalna pomyłka lekarza wet.
- Mamy uwalnianie gminy w tej chwili z tej zapowietrzonej strefy i mam u pana krew pobrać. Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? - pytał wtedy dziennikarza lekarz weterynarii. Jego pomyłka została opisana w naszym tygodniku. Prokuratura sporządziła akt oskarżenia.  W maju 2019 r.  bialski sąd wnioskował o warunkowe umorzenie tego postępowania. Wysłuchał oskarżonego, który zaakceptował propozycję zakończenia postępowania z orzeczeniem, iż został uznany za winnego popełnienia przestępstwa o nieznacznej szkodliwości.

Parczewski prokurator rejonowy jednak sprzeciwił się warunkowemu umorzeniu postępowania, ponieważ "charakter i okoliczności popełnienia przestępstwa przez oskarżonego wskazują na to, że szkodliwość zarzucanego czynu jest znaczna". Sąd, po zapoznaniu się z pismem prokuratora, postanowił skierować sprawę na rozprawę.

Kulisy pracy weterynaryjnej

W piątek podczas kolejnej rozprawy nie zjawił się oskarżony, był jednak jego obrońca. Został przesłuchany ostatni świadek, Józef S. Sędzia Marta Zalęska zapytała go:

- Wie pan, w jakiej sprawie wezwany do sądu?

- Wiem. W sprawie świni – 72-letni emeryt tłumił śmiech.

- Kto przyjechał rano i pobrał krew od świni? - zapytała sędzia.

- Sam K. przyjechał rano. Ja trzymałem drzwi, a siostry syn trzymał świnię. Widziałem, parę razy wbijał świni igłę. Nic nie mówił, tylko pobrał i pojechał. Po miesiącu przyjechały kobiety z weterynarii z Parczewa i mówiły, że zabiorą świnię, albo mogę ją zabić – zeznawał emeryt. Dodał, że zabił liczącą dwa lub trzy lata świnię i sobie wziął jej ćwiartkę, a reszta trafiła do sąsiadów. Twierdził, iż nikt mu nie mówił, co ma zeznawać...

Sędzia ogłosiła, że zamyka przewód sądowy. Uprzedziła o możliwości zmiany kwalifikacji czynu zarzucanego oskarżonemu. Następnie udzieliła głosu stronom.

Oskarżyciel żąda uznania winy i wyroku w zawieszeniu

Parczewska prokurator Karina Fajer wniosła o uznanie oskarżonego Artura K. za winnego zarzucanych mu czynów. Podkreśliła, iż ten lekarz weterynarii otrzymał polecenie pobrania próbek krwi ze stad w gminie Podedwórze.

- Oskarżony zaniechał wykonywania tych czynności, a w rozmowie telefonicznej odstąpił od pobrania próbki krwi od świni Mariusza D. i wystąpił z propozycją zastąpienia jej próbką od innego zwierzęcia. Omyłkowo ta propozycja została skierowana do redaktora naczelnego "Wspólnoty Parczewskiej" – podkreśliła parczewska prokurator.

- Czyn ten był na szkodę interesu publicznego oraz charakteryzuje go szkodliwość społeczna. Prowadzono wtedy działania zapobiegawcze związane z powstrzymaniem rozprzestrzeniającego się wirusa ASF – zaznaczyła oskarżycielka.

Prokurator Karina Fajer wniosła o wymierzenie oskarżonemu kary sześciu miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej na okres próby oraz o nałożenie obowiązku informowania sądu o przebytej próbie.

Długa mowa adwokata z wieloma argumentami

Obrońca, mec. Paweł Szych wniósł zaś o uniewinnienie oskarżonego. Przedstawił lekarza weterynarii jako bardzo spokojnego człowieka

- Sprawa została rozdmuchana bardzo głośno w środowisku lokalnym. Artur K. miał różnego rodzaju nieprzyjemności (...) chciał funkcjonować, aby ucichł szum medialny i otoczka. Nie doszło do tego. Oskarżony nie miał innego wyjścia, niż dochodzić swoich praw – mówił w długim wystąpieniu adwokat.

Jako ważki argument wskazał, że zajmujący się prywatną praktyką lekarz weterynarii nie mógł zostać uznanym za funkcjonariusza publicznego, nie był  bowiem uprawniony do wydawania decyzji administracyjnych. Zdaniem obrońcy, Artur K. był tylko uprawniony decyzją inspekcji weterynaryjnej do wykonywania niektórych czynności pomocniczych związanych z przeciwdziałaniem epidemii ASF.

- Ta argumentacja powinna skutkować wydaniem wyroku uniewinniającego – miał nadzieję obrońca.

Przyznał, iż oskarżony chciał wejść w porozumienie z rolnikiem Mariuszem D., jednak mu się to nie udało.

- Podjął działania do stworzenia warunków, lecz nie zmierzał do dokonania czynu – mówił obrońca. Polemizował z argumentami oskarżyciela, jakoby duży był stopień społecznej szkodliwości.

- Żaden interes publiczny nie był naruszony. Artur K. chciał, aby świnia nie cierpiała, była już wcześniej wielokrotnie kłuta, 20-centymetrową igłę wbija się w okolice serca – zaznaczył obrońca. Chwalił swego klienta jako prowadzącego nienaganny tryb życia, cenionego przez rolników. Przyznał, że oskarżony miał pecha, gdyż dodzwonił się do "takiej, a nie innej osoby". Podkreślił, iż Artur K. "zachował się bardzo godnie podczas postępowania dyscyplinarnego, gdy nie kwestionował swojej winy". Poinformował, że lekarz weterynarii, w związku z naruszeniem etyki, miał kilkumiesięczny zakaz wykonywania zawodu i obecnie już normalnie pracuje.

Obrońca zaznaczył, iż bardzo daleka jest droga od niewłaściwego i nieetycznego postępowania do przestępstwa.

Sędzia Marta Zalęska powiadomiła strony, że do przyszłego piątku sąd odroczył ogłoszenie wyroku.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE