- Dwa lata temu było podobnie. Młode bociany nie przeżyły, bo nie udało im się wyfrunąć z tego gniazda - opowiada mieszkająca nieopodal kobieta. - W tym roku obserwuję, jak próbują ćwiczyć, machać skrzydłami, ale tam nie ma miejsca. Poza tym jak ptak, który jeszcze nigdy nie był w powietrzu ma się wznieść pionowo na jakieś 1,5 metra żeby pokonać ogrodzenie z gałęzi - pyta retorycznie kobieta. - W innych miejscach boćki stają na skraju gniazda, próbują się podrywać do lotu i opadają z powrotem. Nasze nie mają takiej możliwości. Są uwięzione - dodaje.
Radni sygnalizowali problem
Z rozmów z mieszkańcami wiemy, że sprawa zarastającego gniazda nie jest nowa. Co najmniej od lutego zna ją wójt Stanisław Dawidek, pracownik urzędu zajmujący się ochroną środowiska i radni. Barbara Byk, radna i zarazem sołtys Gródka Szlacheckiego potwierdza te informacje. - Wójt od dawna wie o sprawie. Radni z Komisji Ładu i Porządku Publicznego jeździli do Gródka i oglądali to miejsce już wiosną i drugi raz w czerwcu. Sygnalizowaliśmy ten problem - mówi radna.
Wójt będzie monitorował
- Wcześniej myśmy chcieli już to załatwić przez służby inne, nie gminne i też tego nie zrobili - odpowiadał tajemniczo na ostatniej sesji na pytanie radnej Barbary Byk wójt Stanisław Dawidek. - Po interwencji wysłałem samochód strażacki i tam jeszcze pracowników, żeby te gałęzie obciąć. Rozłożyli drabinę. Tam ludzie przyszli z osiedla i mówią żeby tego nie robić, bo te bociany odlecą i te młode zostawią. Jest możliwość żeby te bociany bociany fruwały i później wracały. Jest możliwość. I te bociany tam właśnie się gnieżdżą - tłumaczył wójt. - Będziemy monitorować jeszcze tą sprawę - dodał.
Ludzie o bocianach, wójt o łabędziach
Chwilę później Stanisław Dawidek powiedział, że to nie jest łatwa sprawa, bo bocian broni swojego gniazda tak jak łabędź i opowiedział radnym historyjkę o niebezpiecznym łabędziu.
- Nie złapie się łabędzia tak o w rękę i ... Może uszkodzić człowieka, połamać ręce, nogę. Były już łapane właśnie łabędzie przez nas i to nie jest na prawdę prosta sprawa. Tak Dawidek zakończył swoje wystąpienie dotyczące zagrożonych młodych boćków, które, jak łabędzie, są pod ścisłą ochrona gatunkową. Wójt pomimo lęku o ręce i nogi, ma prawny obowiązek podejmować działania mające eliminować przyczyny zagrożenia. Przepisy cytujemy w ramce.
Ochotnicy nie dali rady
Ryszard Mróz, komendant siemieńskiego OSP potwierdził słowa wójta. - Koledzy pojechali na miejsce ze sprzętem, ale doszli do wniosku, że bocian może bronić gniazda i ich zaatakować - powiedział Wspólnocie Ryszard Mróz. Strażak, który był na miejscu powiedział, że odstąpili od obcinania gałęzi z obawy przed atakiem dorosłych ptaków.
Wójt nas zawiódł
Bociany wychowują młode na ściętym dębie od ponad 30 lat. Gniazdo zostało tam przeniesione z rozbieranej wówczas stodoły. - To drzewo specjalnie zostało ścięte na wysokości kilku metrów żeby przenieść tam gniazdo i bociany się tam zadomowiły - opowiada mieszkanka Gródka. - Przez te wszystkie lata dbaliśmy o boćki. Co roku wczesną wiosną przycinaliśmy odrastające gałęzie, ale my się starzejemy i nie ma już komu wchodzić po drabinie. Jedyne co możemy robić to je dokarmiać - dodaje. - Myśleliśmy, że wójt, jako dobry gospodarz, opiekun, zajmie się tymi pięknymi ptakami i prosiliśmy o to, ale zawiedliśmy się - kończy ze smutkiem.
