W poradni psychologiczno-pedagogicznej w Parczewie brak trzech pedagogów (urlopy macierzyńskie). Żeby zapewnić poradni sprawne funkcjonowanie ich obowiązki podzielono pomiędzy pozostałych pracowników. Kołdra okazała się jednak za krótka, w efekcie czego zajęcie tzw. wczesnego wspomagania rozwoju okrojono z 10 do 4 godzin.
Wczesne wspomaganie rozwoju to specjalistyczne zajęcia z dziećmi, u których wykryto niepełnosprawność. Mają na celu pobudzanie rozwoju dziecka od chwili wykrycia u niego niepełnosprawności do czasu podjęcia nauki w szkole.
Starostwo oszczędza na dzieciach niepełnosprawnych
- mówi matka, której dziecku ograniczono ilość godzin WWR.
Zabrano większości dzieciom około 1/3 godzin. Może się to wydawać mało, ale dla dzieci z niepełnosprawnościami to na prawdę dużo
- dodaje.
Brak specjalistów
Tymczasem Renata Nastaj, dyrektor poradni twierdzi, że żaden z rodziców nie zgłaszał, że jest to problem.
Jesteśmy tu codziennie i wyjaśnimy rodzicom jaka jest sytuacja
- zapewnia i dodaje, że pomoc trafia do dzieci, które najbardziej jej potrzebują.
Godziny zostały przydzielone tym dzieciom, które za moment rozpoczną naukę szkolną, a młodszym 3- i 4-latkom te zajęcia nie są tak mocno potrzebne.
Dyrektor przekonuje również, że znalezienie osób na zastępstwa nie jest wcale prostą sprawą.
Nawet jeśli urząd pracy ma w rejestrze bezrobotnych pedagogów, nie mogę ich zatrudnić ze względu na brak wymaganych do tej pracy kursów. A w okolicznych poradniach nie ma chętnych do dojeżdżania do nas na pół etatu.
Wszystko na ich barki
Parczewska poradnia ma na terenie swojego działania ponad 7000 dzieci i 52 placówki. To wszystko na barkach 14 osób. Zdaniem dyrektor Nastaj, problemem jest brak psychologów i pedagogów w szkołach gminnych.
Gdyby gminy odciążyły nas troszkę, bylibyśmy w stanie przyjąć więcej dzieci naszych i to tych najtrudniejszych przypadków. Tymczasem szkoła podstawowa w Sosnowicy non stop prosi nas o konsultację, ponieważ nie mają nikogo, w Podedwórzu jest tak samo. W innych gminach jest niewiele lepiej
- boleje.
Poradnia co roku przyjmuje 900 dzieci do diagnozy, około 300 dzieci korzysta z zajęć.
Chociaż liczba dzieci w powiecie spada, to u nas w poradni kolejki rosną. Do logopedy czeka się ponad 2 lata
- przyznaje dyrektor.
Gdyby szkoły gminne zatrudniały logopedów, co roku nie musielibyśmy obsługiwać 200 dzieci tylko np. 100, ale za to bez czekania w kolejce, a co za tym idzie z większą efektywnością
- kończy.