Mieszkańcy Jasionki i Wierzbówki protestują przeciwko budowie dwóch elektrowni wiatrowych, z których jedna stanęła w ubiegłym tygodniu przy drodze wojewódzkiej 813 między Parczewem a Kostrami. Ich zdaniem decyzje i pozwolenia umożliwiające budowę elektrowni wiatrowych zostały wydane z rażącym naruszeniem prawa. 17-go czerwca wystosowali pismo do wojewody lubelskiego, w którym domagają się wstrzymania wykonania wydanych w tej sprawie decyzji, a co za tym idzie wstrzymania budowy.
Urzędnicze procedury
Jak powszechnie wiadomo, procedury urzędnicze wymagają odpowiedniej kolejności. W przypadku budowy jakichkolwiek obiektów trzeba na początku sprawdzić, czy plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na ulokowanie inwestycji w wybranym miejscu. Jeśli tak, a inwestycja może negatywnie wpływać na środowisko, to inwestor musi uzyskać tak zwaną decyzję środowiskową. W tym przypadku taką decyzję wydaje burmistrz. Zanim ją wyda, musi przeprowadzić procedurę sprawdzającą i powiadomić o tym społeczeństwo, by mogło się włączyć w to postępowanie. Kiedy procedura zostanie zakończona i decyzja wydana, inwestor może starać się o wydanie pozwolenia na budowę. I tu pojawiają się zarzuty mieszkańców obu wsi.
Burmistrz naruszył prawo
Mieszkańcy uważają, że plan zagospodarowania przestrzennego, na postawie którego wydawano decyzje, był uchwalony z naruszeniem prawa. Ponadto twierdzą, że burmistrz naruszył prawo prowadząc procedurę wydania decyzji środowiskowej, bo nie powiadomił o tym skutecznie społeczeństwa. Taki zarzut postawili burmistrzowi mieszkańcy Koczerg w analogicznej sytuacji i Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznało im rację, o czym pisaliśmy w 23 numerze Wspólnoty. Na dodatek, ich zdaniem decyzja środowiskowa jest niepełna. Protestujący wskazują na przepisy prawa, które mówią, że jeśli decyzja środowiskowa została wydana z naruszeniem prawa, to wszystkie inne decyzje i pozwolenia należy unieważnić.
Wiatrak jest używany
W piśmie do wojewody czytamy, że wiatrak stoi zbyt blisko drogi. Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego wiatrak może być ustawiony minimum 200 m od drogi utwardzonej. Tymczasem stoi on w odległości niecałych 90 m od drogi wojewódzkiej nr 813.
Są tam też uwagi do jakości wiatraka. Mieszkańcy uważają, że wiatrak jest używany, a przy ocenie oddziaływania na środowisko przyjęto założenie, że będzie nowy. Ich zdaniem może wiązać się to z nadmiernym hałasem i dlatego sprawę trzeba zbadać ponownie.
Stowarzyszenie walczy z przedsiębiorcą
Udało nam się porozmawiać z Andrzejem Chojeckim, dyrektorem spółki Eko-Farm, która wykonuje tę inwestycję. Dyrektor Chojecki poinformowała nas, że spółka została odkupiona od przedsiębiorcy z Wierzbówki dwa miesiące temu.
Kupiliśmy tę spółkę z pozwoleniami na wykonanie inwestycji. Sprawdziliśmy pod kątem prawnym i wszystko było w porządku. Realizujemy przedsięwzięcie budowy 2 wiatraków zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, zgodnie z wydanymi pozwoleniami i decyzjami pierwotnymi jak i zamiennymi. Teraz dopiero dowiedzieliśmy się, że miejscowe stowarzyszenie walczy z poprzednim właścicielem spółki z powodu biogazowni. My nie mamy z tym nic wspólnego. Ani z tym przedsiębiorcą, ani z biogazownią
– wyjaśnił Chojecki.
Będą konsekwencje finansowe
Andrzej Chojecki oświadczył, że spółka Eko-Fam będzie dążyć do uchylenia decyzji o wstrzymaniu pozwolenia na budowę. Ostrzega, ze starostwo poniesie konsekwencje finansowe, bo przecież urzędnicy wydawali decyzje jedną po drugiej. Rada miasta uchwaliła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, starostwo wydało na tej podstawie pozwolenie, które jego zdaniem jest prawomocne, a później wydało też drugie pozwolenie.
Dużo takich projektów zrobiliśmy i nigdy z takim nastawieniem nadzoru budowlanego się nie spotkaliśmy. Jesteśmy w szoku, co ci ludzie z nadzoru wyczyniają. Jest jakaś nagonka, jakaś policja, tak jakbyśmy byli w jakimś filmie science fiction
– irytuje się Chojecki. Chojecki dodaje, że z powodu tego zamieszania spółka poniosła straty w kwocie około 1,8 mln zł.
Wstrzymano budowę na 2 miesiące
Po interwencji mieszkańców u wojewody, parczewski nadzór budowlany w asyście policji przeprowadził na placu budowy kontrolę. W odpowiedzi na nasze zapytanie inspektorat nadzoru budowlanego pisze: "Główne zarzuty dotyczyły prowadzenia robót bez wygrodzenia terenu budowy oraz montażu wieży bez wyznaczenia stref niebezpiecznych. Dodatkowo stwierdzono, że istnieją wątpliwości dotyczące sposobu posadowienia wieży".
Roboty budowlane zostały wstrzymane na 2 miesiące.