Parczewska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 32-letniego mieszkańca gminy Milanów. - Śledztwo jest w bardzo wstępnej fazie - powiedział Wspólnocie Adam Hunek, zastępca prokuratora rejonowego w Parczewie. - Czekamy na opinię biegłego lekarza dotyczącą bezpośredniej przyczyny śmierci mężczyzny. Będziemy też sprawdzać, z jakiego powodu znalazł się na terenie gorzelni i czy mógł tam przebywać - dodaje prokurator.
Dotknął prętem do linii elektrycznej
Do tragicznego wypadku doszło we wtorek, 1 października, przed godziną 18 na terenie gorzelni w Milanowie. Dwaj mężczyźni przyjechali po wywar gorzelniany, który jest produktem ubocznym powstającym podczas produkcji spirytusu i stosowany jest w rolnictwie jako nawóz. Przyjechali busem, na którym znajdował się plastikowy zbiornik. Podjechali do betonowego postumentu, na którym posadowione są dwie kadzie z wywarem. Zbiorniki są umieszczone na wysokości około czterech metrów. Podczas przelewania wywaru mężczyźni zauważyli, że zawiesina nie płynie takim strumieniem, jak tego chcieli, dlatego jeden z nich postanowił zamieszać zawartość kadzi. Znalazł na placu długi stalowy pręt i użył go jako mieszadła. Był przy tym nieostrożny i dotknął prętem linii elektrycznej przebiegającej nad zbiornikami. 32-latka poraził prąd. Pomimo reanimacji podjętej przez pracowników gorzelni, a później załogę karetki pogotowia, mężczyzna zmarł.
Pogotowie energetyczne odłączyło prąd
Ciało mężczyzny leżało na kadzi na wysokości około czterech metrów. Żeby je zdjąć, wezwano na miejsce straż pożarną. Strażacy nie podjęli jednak akcji, bo w przewodach biegnących nad zbiornikami z wywarem nadal płyną prąd. Wezwano pogotowie energetyczne, które odłączyło linię. Ciało 32-latka zdjęto przy użyciu ciągnika z ładowarką. Od przyjazdu straży do zdjęcia ciała upłynęło około 1,5 godziny.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).