reklama

Niewielka szkodliwość propozycji podmiany krwi

Opublikowano:
Autor:

Niewielka szkodliwość propozycji podmiany krwi - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaW piątek Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej ogłosił wyrok w głośnej sprawie lekarza weterynarii Artura K., który usiłował zaniechać poleconego mu pobrania próbek krwi od świni. Warunkowo umorzył postępowanie.

Sąd ustalił, że Artur K. 10 września w gminie Podedwórze był wyznaczony przez powiatowego lekarza weterynarii do inspekcji weterynaryjnej. Miał pobrać próbki krwi od świni z gospodarstwa Mariusza D. Lek. weterynarii zaproponował podmianę, czyli wykorzystanie próbki z innego gospodarstwa. Ale przez pomyłkę zadzwonił nie do hodowcy, lecz do dziennikarza "Wspólnoty Parczewskiej".
Sąd uznał, że było to działanie funkcjonariusza publicznego na szkodę interesu publicznego w obszarze zagrożonym ASF. Postanowił warunkowo umorzyć postępowanie karne wobec Artura K. wyznaczając dwuletni okres próby od czasu uprawomocnienia wyroku. Zobowiązał oskarżonego do wpłaty 1 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Zasądził też od niego 100 zł opłaty i 100 zł kosztów sądowych.

Zbijanie argumentów obrony
W obszernym uzasadnieniu wyroku sędzia Marta Załęska podkreśliła, iż oskarżony przyznał się do zarzucanego mu postępowania. Zauważyła, że kwestią sporną była ocena zdarzenia.

Sędzia wiele miejsca poświeciła argumentowi obrony, jakoby lek. weterynarii nie mógł zostać uznanym za funkcjonariusza publicznego, gdyż zdaniem adwokata Pawła Szycha, nie był uprawniony do wydawania decyzji administracyjnych.

- Powiatowy lekarz weterynarii nie był w stanie wykonywać zadań, scedował swoje uprawnienia na oskarżonego. Sąd uznał, że jako urzędowy lekarz weterynarii działał na podstawie upoważnienia i realizował zadania z zakresu administracji publicznej. Należał do kategorii wykonawców władzy publicznej. Artur K. winien zatem być zaliczony do kategorii funkcjonariuszy publicznych – uzasadniała sędzia.

Nie zgodziła się też z interpretacją obrony, twierdzącej jakoby, że nie było dużego stopnia społecznej szkodliwości oraz że interes publiczny nie był naruszony.

- Zaniechanie pobrania próbek krwi na obszarze występowania ASF stało się niebezpieczne i szkodziło interesowi publicznemu. Szkodziło nie tylko trzodzie chlewnej, ale też dla życia i zdrowia lokalnej społeczności ludzi – podkreśliła przewodnicząca składu sędziowskiego.

 Nieudolne postępowanie

Sąd uznał, że to usiłowanie było nieudolne. Zmierzało do dokonania, które jednak nie nastąpiło wskutek pechowej pomyłki w wybraniu niewłaściwego rozmówcy w telefonie.

- Propozycja zaniechania pobrania próbki krwi cechowała lekkomyślność. Oskarżony zlekceważył konieczność poszanowania interesu publicznego. (...) Sąd umarzając postępowanie dał jednak wyraz przekonaniu, że oskarżony jest sprawcą zarzucanego mu przestępstwa – mówiła sędzia Marta Zalęska.

Okoliczności bardzo łagodzące

Sąd docenił postawę oskarżonego w trakcie postępowania, jego krytycyzm oraz "właściwości i warunki osobiste sprawcy" - jak podkreślała sędzia. Te argumenty przemawiały za możliwością skorzystania z warunkowego umorzenia postępowania, co oznacza uznanie go winnym przestępstwa, ale o nieznacznej szkodliwości.

Sędzia zauważyła, że działanie lek. weterynarii zmierzające do unikania ponownego pobierania krwi od świni mogło być wyrazem "naturalnej empatii". Istniała obawa, że drugie tego samego dnia kłucie zwierzaka byłoby stresogenne i mogące skutkować jego zgonem. 

Na ogłoszenie wyroku nie stawiły się strony. Byli tylko dziennikarze. Oskarżony Artur K. nie odbierał w piątek od nas telefonu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE