NIK przeprowadziła badania "Efektywność świadczenia usług rynku pracy" w 21 powiatowych urzędach pracy w tym trzech w woj. lubelskim: w Lublinie, Zamościu i w Parczewie. Dotyczyły one lat 2014-2017. Podczas długich badań i ankietowania bezrobotnych oraz pracodawców inspektorzy NIK ustalili, że wprowadzane w urzędach nowe formy aktywizacji zawodowej nie cieszą się dużym zainteresowaniem osób poszukujących pracy. W latach 2014-2017 pośredniaki wydały zaledwie 5 procent środków przewidzianych na mobilizację bezrobotnych na: bony na zasiedlenie, bony stażowe czy zatrudnieniowe.
Coraz niższa efektywność
Władysław Rosłoń, dyrektor parczewskiego PUP wyjaśnia, że efektywność zatrudnieniowa parczewskiego urzędu pracy zmniejszyła się z 92,7 proc. w 2014 r. do 78 proc. w 2017 r.
- Naszym zdaniem, powyższa efektywność jest wysoka, a nie jest zależna od urzędu, tylko od sytuacji na lokalnym rynku pracy oraz od sytuacji ekonomicznej pracodawców. Główną przyczyną niedostosowania nowych form aktywizacji był i jest nadal brak zainteresowania ze strony bezrobotnych, jaki pracodawców – tłumaczy dyrektor.
Coraz wyższe nagrody
NIK ujawniła, że w każdym roku objętym kontrolą parczewski PUP otrzymał po 2 proc. środków Funduszu Pracy na finansowanie kosztów nagród dla pracowników. Za promocję zatrudnienia w 2014 r. otrzymali oni w sumie 54,5 tys. zł, a w 2017 r. już 94,4 tys. zł.
Właśnie w 2017 r. na jednego doradcę klienta z parczewskiego PUP przypadało 121 osób (wskaźnik krajowy 153), efektywność zatrudnieniowa podstawowych form aktywizacji zawodowej wynosiła 81,1 proc. (o 2,7 proc. więcej niż średnia krajowa) oraz efektywność kosztowa podstawowych form aktywizacji zawodowej 10 tys. zł (średnia krajowa 11,3 tys. zł).
Urząd Pracy zwalnia swoich pracowników
Rosłoń powiedział "Wspólnocie", że obecnie zatrudnia 23 osoby.
- Musiałem zredukować załogę i jeszcze jestem przed dalszymi zwolnieniami. Problemy z kadrą pogłębia fakt przebywania 6 pracownic na dłuższych zwolnieniach lub urlopach wychowawczych – mówi dyrektor.
Zaznacza, że zaakceptował wyniki kontroli NIK. PUP w Parczewie otrzymał dwa wnioski pokontrolne. Pierwszy dotyczył zamieszczania w indywidualnych planach działania wobec bezrobotnych wszystkich wymaganych informacji. Drugi zaś wskazywał na konieczność dostosowania urzędowego regulaminu przyznawania bonu na zasiedlenie do rezygnacji z wymogu poręczenia otrzymanej przez bezrobotnego kwoty wsparcia.
- Skoro nie mam chętnych ani pracodawców, ani bezrobotnych do nowych form wsparcia, to nie wymuszę tego na nikim. Efektywność naszych działań zależy też od rynku pracy. Huta i ELPAR ciągle poszukują nowych pracowników – podkreśla Władysław Rosłoń.
Sprytny sztuczka, żeby dostać bon
NIK wytknęła, że w dwóch przypadkach odnotowanych w parczewskim pośredniaku dotyczących przyznania bonu na zasiedlenie, przed złożeniem wniosku i przyznaniem pieniędzy bezrobotny pracował bądź realizował zlecenia na rzecz pracodawcy, u którego następnie został zatrudniony w ramach przyznanego bonu.
- Wnioskodawca zarejestrował się jako bezrobotny 5 stycznia 2016 r. Wniosek o przyznanie bonu złożył w dniu rejestracji, a dwa dni później zawarto z nim umowę dotyczącą przyznania bonu na zasiedlenie. Bezpośrednio przed rejestracją w PUP wnioskodawca wykonywał na rzecz pracodawcy zlecenia (na podstawie umowy obowiązującej do 31 grudnia 2015 r.), a po przyznaniu bonu zawarł z nim umowę o pracę (11 stycznia 2016 r.) - czytamy w raporcie NIK.