Temat został wywołany na posiedzeniu Rady Miejskiej 22 lutego przez radnego Zygfryda Osmólskiego. Radny opowiedział o swojej trwodze, kiedy usłyszał informacje ogłoszoną przez ministerstwo.
Przerażony radny
- Ja słuchałem tego z przerażeniem. Dostosowanie gospodarstwa utrzymującego świnie do tych wymagań będzie kontrolowane przez organy Inspekcji Weterynaryjnej. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w zakresie wymagań powiatowy lekarz weterynarii będzie wydawał decyzje administracyjne nakładające usunięcie uchybień, lub będzie nakazywał ubój lub zabicie świń i zakazywał ich utrzymania w gospodarstwie - mówił przerażony Osmólski.
Po odczytaniu kilku wymagań bioasekuracyjnych z rozporządzenia, radny zwrócił się do kolegów. - Ja teraz zadaję pytanie, wiem że pozostanie bez odpowiedzi, i pytam co jest gorsze ASF czy bioasekuracja?
Czy wszyscy polegniemy?
Pytanie nie pozostało jednak bez odpowiedzi. Zdaniem radnego Adama Wróblewskiego, program bioasekuracji jest jednym z wielu, jednakże bardzo istotnym narzędziem walki z ASF, bez którego nie sposób jest opanować afrykańską zarazę.
- Chciałem się ustosunkować do wypowiedzi pana Osmólskiego dotyczącej porównania, stawiania znaku równości pomiędzy ASF a bioasekuracją. Myślę, że to jest głębokie nieporozumienie żeby to w ten sposób interpretować - mówił Wróblewski - Uważam, że ten program jest po to, żeby wszystkim producentom trzody chlewnej pomóc, bo inaczej to można powiedzieć: polegniemy wszyscy.
- Już polegliśmy - rzucił z sali Józef Skorupski, sołtys Jasionki.
Mleko się rozlało i trzeba stanąć na uszach
- Jeżeli mamy utrzymać produkcję u nas, to trzeba stanąć na uszach i robić co się da. Skoro już się rozlało, i nie mogliśmy temu zapobiec, to teraz trzeba robić co się da, aby z tym walczyć - powiedział radny Łukasz Gołąb.
Na poparcie swojej wypowiedzi Gołąb przywołał z pamięci pierwsze wzmianki medialne o ASF w Polsce w 2014 roku. Wspominał reportaż z pierwszego ogniska na Podlasiu pokazujący prosiaczka w małym gospodarstwie pod lasem, leżącego obok dzika. Jego zdaniem społeczeństwo w tamtym czasie podeszło do tego problemu zbyt lekko, co doprowadziło do rozprzestrzenienia się zarazy.
- Potrzebna jest determinacja z samej góry i niestety jednym z tych narzędzi jest bioasekuracja - przekonywał Gołąb. - W większości krajów europejskich z ASF walczyło się latami, w Portugalii, bodajże 20 lat.
Jak naprawdę będzie z kontrolami weterynaryjnymi
- Zakładamy, że kontrola dotrze do każdego gospodarstwa, które utrzymywać będzie świnie - wyjaśnia wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki. - Na pewno nie będzie tak, że pierwsza kontrola to będzie jakakolwiek kara. Rolnik dostanie informacje o tym, jakie warunki musi spełnić, ale też każdy rolnik będzie miał prawo wyboru czy te warunki spełnia, czy też czasowo - planujemy na trzy lata - zawiesza hodowlę świń w zamian za rekompensatę. Tę rekompensatę przewidujemy do pierwszych 50 sztuk w stadzie - niezależnie od wielkości gospodarstwa.