Pod koniec ubiegłego roku wielu mieszkańców gminy Podedwórze dostało od firmy z Włodawy, która odbiera od nich odpady, pisemne zawiadomienia, że będą płacić kary, bo niewłaściwie sortowali śmieci. Radny Kazimierz Iwaniuk relacjonował na sesji, że ludzie jeździli do Włodawy z pytaniami, o co chodzi, a firma informowała, że łaskawie umorzy im te kary. Wójt Monika Mackiewicz-Drąg tłumaczyła, że przepisy nakładają na firmy obowiązek pisemnego informowania mieszkańców o stwierdzonych faktach niewłaściwego sortowania.
Do trzech razy sztuka
Wójt wyjaśniła, że firma może wystawić trzy takie zawiadomienia i jeśli śmieci nadal nie będą sortowane, to zostaną wszczęte procedury administracyjne, zmierzające do podniesienia opłaty do podwójnej, albo potrójnej stawki. Tu pojawiło się pytanie, kto i kiedy stwierdza, że śmieci są niewłaściwie posegregowane? Jan Grześ, sołtys z Hołowna zauważył, że pracownicy odbierający śmieci nie zaglądają do worków, tylko od razu wrzucają je na samochód. - Na jakiej podstawie oni twierdzą, że śmieci nie są segregowane? - pytał retorycznie sołtys.
Płacą więcej niż inne gminy
Kiedy na sesji pojawił się Krzysztof Chilczuk, były wójt gminy Podedwórze, a obecnie prezes Zakładu Zagospodarowania Odpadów we Włodawie, o głos poprosił Andrzej Kopiński, sołtys wsi Kaniuki. - Boli mnie to, że więcej płacimy, posiadając własną sortownię, zaciągnąwszy kredyt, płacąc odsetki za sortownię, niż gminy, które nie mają własnej sortowni. Co myśmy na tym interesie skorzystali? - zadał pytanie Chilczukowi sołtys Kopiński. Tu spieszymy wyjaśnić, że za czasów wójtowania Krzysztofa Chilczuka, gmina Podedwórze wstąpiła do Międzygminnego Związku Celowego, który wybudował własną sortownię odpadów.
W Dębowej Kłodzie płacą mniej
Prezes Chilczuk poinformował, że 6 września ubiegłego roku zostały zlikwidowane Regionalne Instalacje Przetwarzania Odpadów i od tamtej pory śmieci znalazły się w strefie wolnego rynku. Oznacza to, że gminy nie są już przypisane do konkretnych odbiorców śmieci. Mogą je wozić tam, gdzie są korzystniejsze ceny.
Sołtys Andrzej Kopiński nie odpuszczał i drążył temat cen za śmieci. - Dlaczego firma woziła śmieci z gminy Dębowa Kłoda do was i mieszkańcy płacili mniej niż u nas? - dopytywał Chilczuka. - Gmina Dębowa Kłoda nie przystała do tego związku celowego i oni na tym skorzystali - dodał sołtys.
Za mało ludzi mieszka w gminie Podedwórze
Krzysztof Chilczuk tłumaczył, że problem bierze się z demografii, to znaczy, że za mało ludzi mieszka na terenie gminy. Prezes zauważył, że w gminie Dębowa Kłoda mieszka około 4 tysięcy ludzi, podczas gdy w gminie Podedwórze 1600, a wysokość opłat od osoby jest zbliżona. Chilczuk dodał, że samochód odbierający śmieci musi w obu gminach przejechać podobną ilość kilometrów, zatem koszty są takie same, a zyski z Podedwórze mniejsze.
Śmieciowy terror
Radni dopytywali też prezesa, co jest podstawą do stwierdzenia przez pracowników dobierających śmieci, że są one źle posortowane? - Ten pan, który zagląda do tego kubła, jest fachowcem i zna się na odpadach. On podniesie klapę i po zapachu już pozna, czy to jest prawidłowo segregowane - wyjaśnił Krzysztof Chilczuk, wywołując wśród radnych wesołość. Radny Kazimierz Iwaniuk miał wątpliwości, czy odbiorca śmieci może bez obecności mieszkańca zadecydować, że śmieci są źle posegregowane i nałożyć karę. Takie działanie nazwał terrorem. Jan Ciemniewski, przewodniczący rady gminy Podedwórze zaproponował przełożenie tej dyskusji na inną okazję.