reklama

Rolnicy przed sądem. Nie chcieli wybicia zdrowych świń

Opublikowano:
Autor:

Rolnicy przed sądem. Nie chcieli wybicia zdrowych świń - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaW Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskie 12 kwietnia ruszył proces dotyczący ukarania dwudziestu rolników, którzy latem ubiegłego roku w Dawidach blokowali wybicie zdrowych tuczników przez inspekcje weterynaryjną. Wielu rolników z całej Polski protestowało przed budynkiem sądu. Wśród nich był m.in. Michał Kołodziejczak, lider ruchu Agrounia, nazywany "nowym Lepperem".

W Dawidach (gmina Jabłoń, powiat parczewski) od 19 czerwca do 13 lipca stwierdzono sześć ognisk wirusa afrykańskiego pomoru świń. W przypadku powstania ogniska, zabija się wszystkie świnie w promieniu trzech kilometrów od ognisk. Tak też miało być w przypadku gospodarstwa Karola Dzyra. Nie udało się jednak 17 lipca wybić tuczników, ponieważ rolnicy wraz z członkami Stowarzyszenia Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw zablokowali drogę dla auta Powiatowej Inspekcji Weterynarii. Dosyć nerwowa atmosfera udzielała się przez kilka godzin, doszło tam do przepychanek.

Utrudniona praca weterynarii

Organem wnoszącym o ukaranie rolników była Komenda Powiatowa Policji w Parczewie. Ale inicjatorem postępowania była Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna, która chwilę po całym zdarzeniu złożyła zawiadomienie. W ocenie policji cała sytuacja mogła stanowić wykroczenie, polegające na uniemożliwieniu lub utrudnieniu wykonywania czynności przez inspekcję weterynaryjną bądź osoby przez nią delegowane. 

W sumie przed sądem stanęło dwudziestu rolników, którzy uczestniczyli tego dnia w blokadzie drogi, w tym lider ruchu Agrounia, Michał Kołodziejczak, który również blokował wybicie świń w Dawidach. Przed budynkiem pojawiło się kilkudziesięciu rolników, którzy przyszli wesprzeć tych, którzy mieli stanąć przed sądem.

- Ludzie przyszli dodać im otuchy i pokazać, że rolnicy którzy będą ponosić prawne konsekwencje mają od nich wsparcie. Będziemy dochodzić prawdy przed sądem. To nielogiczne, żeby zabijać wybiórczo zdrowe świnie. Rolnicy mieli dostawać rekompensaty, nic takiego nie miało miejsca - mówi Michał Kołodziejczak, lider ruchu Agrounia.

 Dlaczego wybijają świnie?

  Kilku z rolników odmówiło składania wyjaśnień. Ci, który zeznawali, przyznali, że chcieli się po prostu dowiedzieć jaka obecnie jest sytuacja w związku z wirusem ASF i dlaczego wybijane są zdrowe świnie. Słyszeli, że w okolicach Białej Podlaskiej takie sytuacje miały miejsce. Obawiali się, że może ich spotkać ten sam los.

 Żaden z nich nie przyznał się do winy. Oprócz rolników na sali rozpraw pojawiło się kilkudziesięciu osób, którzy ich wspierali. Sala była tak przepełniona, że w pewnym momencie brakowało miejsc, a Michał Kołodziejczak musiał usiąść na schodkach przy stole sędziego.

 - Z wcześniejszych opowieści rolników, słyszałem o bardzo dużej ilości nadużyć przy likwidowaniu ognisk. Chciałem dowiedzieć się dlaczego tak jest, że są wybijane zdrowe świnie. W tym dniu udałem się do tej miejscowości. Gdy staliśmy na drodze z kilkoma znajomymi rolnikami, podjechał samochód inspekcji weterynaryjnej, która jechała na ubój – zeznawał Andrzej Waszczuk, rolnik obecny podczas blokady drogi.

Rolnicy pytali weterynarzy dlaczego wybijają zdrowe świnie i na jakiej podstawie. Policja, która przybyła na miejsce zdarzenia pośredniczyła w rozmowach z przedstawicielami weterynarii.

- Lekarze nie chcieli nam przedstawić żadnych informacji na ten temat. Tylko straszyli nas, że będą wyciągnięte konsekwencje. Ale z jakiego powodu, to już nie było wiadomo. Nie okazali nawet dokumentów, na podstawie których miało dojść do wybicia tuczników – zeznawał rolnik.

Spontaniczne zgromadzenie

Według adwokata oskarżonych całe zdarzenie było złożone i wielowątkowe. Podkreśla też, że oprócz rolników, na miejscu były też żony, matki oraz synowie tych osób.

- Oni przyszli się dowiedzieć o co właściwie chodzi. Chcieli uzyskać informacje, dlaczego w kolejnych gospodarstwach ubija się świnie. Byli tego po prostu ciekawi. Spotkali się z aroganckim zachowaniem powiatowych lekarzy weterynarii. Nie dowiedzieli się niczego, nie zostały przedstawione decyzje, na podstawie których miał być wykonany ubój świń – mówi adwokat Tomasz Gabrielczyk.

W jego ocenie to nic innego jak spontaniczne zgromadzenie rolników.

- Podstawą była przede wszystkim niewiedza rolników o sytuacji. Byli przerażeni faktem, że za tydzień lub miesiąc ich gospodarstwa może czekać taka sama sytuacja – dodaje adwokat.

Blokada uratowała gospodarstwo

Właściciel hodowli, której bronili rolnicy tłumaczy, że miało być u niego wybitych 1300 zdrowych świń. Miał też przez 23 dni kontrole inspekcji, ale ASF nie stwierdzono i wstrzymano się od ich wybicia. Dziś rolnik hoduje 800 sztuk świń.

- Ta blokada uratowała moje gospodarstwo, nic innego. Oczywiście nie klaszczę z radości, że coś takiego miało miejsce, ale popieram sam fakt, że się odbyła. Sam zresztą w niej uczestniczyłem, ale nie jestem oskarżony, co jest dziwne, bo wielu rolników, którzy stali z boku na blokadzie i w zasadzie nic nie krzyczeli, siedzą teraz na ławie oskarżonych – mówi Karol Dzyr.

 Musieliśmy zrobić taki krok

Wojewódzki Lekarz Weterynarii podkreśla, że decyzja o wstąpieniu na drogę sądową musiała nastąpić, ponieważ bez przerwy przychodziły pisemne groźby i oświadczenia rolników.

- Nie mogliśmy robić awantury co dwa dni. Musieliśmy się zdecydować na taki krok. Utrudnianie kontroli podlega karom. To są m.in. kwestie finansowe wobec państwa. Tu nie ma szukania winnych, jest to raczej środek zachowawczy. Odstąpiliśmy od wybijania świń, by nie doszło do większej awantury. Nie mogłem dopuścić, aby komuś stała się krzywda – mówi Paweł Piotrowski.

Kolejna rozprawa odbędzie się 21 maja. Nie wiadomo jeszcze, kto zostanie przesłuchany. W sumie pierwsza rozprawa trwała kilka godzin, ponieważ zdecydowano się przesłuchać wszystkich rolników.

 

           

Michał Kołodziejczak, lider Agrounii

To było spontaniczne zgromadzenie. Chcieliśmy rozmawiać, jednak lekarze nie podejmowali z nami w ogóle tematu

 

Karol Dzyr, właściciel hodowli

Blokada uratowała moje gospodarstwo

 

Tomasz Gabrielczyk, adwokat oskarżonych rolników

W ocenie policji całe zdarzenie mogło stanowić wykroczenie polegające na uniemożliwianiu lub utrudnianiu wykonania czynności przez inspekcje weterynaryjną

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE