Ponad 33 tys. głosów zdobył Rafał Łukasik w tegorocznym plebiscycie na Rolnika Roku Dziennika Wschodniego. Kolejny na liście uzyskał mniej niż połowę głosów zdobytych przez zwycięzcę, osiągając wynik 15 tys. głosów. Trzecie miejsce przypadło za zdobycie 11 tys. głosów.
Najwięcej głosów w historii
Czwarta edycja zakończonego w październiku plebiscytu była rekordowa jeśli chodzi o ilość oddanych głosów. Na wszystkich kandydatów oddano ich w sumie łącznie 76 tysięcy.
W tym roku w walce o tytuł zmierzyło się 15 pojedynczych kandydatów, kandydatek oraz małżeństw. Wśród nich znaleźli się zarówno hodowcy trzody chlewnej, producenci warzyw, sadownicy, plantatorzy chmielu czy lawendy.
Partnerami plebiscytu i fundatorami poszczególnych nagród pieniężnych i rzeczowych byli: Zakłady Azotowe Puławy, Agencja Rynku Rolnego, IdeaLeasing oraz Ursus.
Pasja przejęta od dziadka
Od wczesnych lat młodości każdą możliwą wolną chwilę Rafał spędza na wsi u dziadków w Juliopolu, gdzie z biegiem lat rozwija się w nim pasja do rolnictwa. Pomaga przy gospodarstwie dziadkowi, którym jest Mieczysław Rusinek. Tam uczy się od podstaw prowadzenia gospodarstwa, co zaowocuje w przyszłych latach.
Ostatecznie w 2014 roku podejmuje decyzję, by zająć się na poważnie rolnictwem. Jego początkowy areał, z którym zaczynał, wynosił 6 hektarów. Po dwóch latach powiększa się do 22 hektarów, na których uprawia m.in. żyto, pszenice i grykę, a także włośnicę wielkokłosową, która jest używana do produkcji palm wielkanocnych.
Oprócz zwiększenia areału upraw, zwycięzca plebiscytu rozbudowuje swój park maszynowy, dzięki dotacjom uzyskanym z ARiMR. Ma już nowoczesny ciągnik, który bardzo podniósł jakość i wydajność pracy na roli. Jedyną maszyną, której jeszcze brakuje by być w pełni samodzielnym, to kombajn zbożowy, który zamierza kupić w najbliższym czasie. Dzięki nagrodzie w wysokości 10 tys. zł bardzo zbliżył się do realizacji tego celu.
Historia zatacza koło
-Moja babcia, która teraz mieszka w Juliopolu pochodzi z Działynia - mówi Rafał Łukasik. - Działyń opuściła będąc dzieckiem i wraz z rodziną wyjechali na Wołyń - opowiada.
- Cudem uniknęli rzezi wołyńskiej i po długiej tułaczce ostatecznie babcia zamieszkała w Lublinie, gdzie poznała dziadka, a po kilkunastu latach przenieśli się do Juliopola - podsumowuje historię rodziny nasz rozmówca.
- I tak jak dziadkowie powtarzam ten scenariusz i uciekam z miasta na wieś - śmieje się pan Rafał.
Zszokowany popularnością
- Jestem zszokowany popularnością - przyznaje skromnie Rafał Łukasik.
Pomimo że wcześniej kilka razy zdarzyło mu się być w telewizji w raczej przypadkowych sytuacjach, to teraz skala popularności w związku z wygranym plebiscytem zdecydowanie go zaskoczyła.
Jak sam sobie doskonale zdaje sprawę za chwilę cała ta wrzawa medialna po prostu zniknie, więc stara się do tego podchodzić zupełnie na chłodno.
Druga pasja po rolnictwie
Oprócz prowadzenia gospodarstwa Rafał Łukasik, jeśli ma tylko wolną chwilę poświęca swojej drugiej pasji jaką jest motoryzacja. Uwielbia zachodnie samochody tzw. klasyki z lat 80. i 90., które powoli znikają z polskich dróg. Jeśli tylko ma możliwość remontuje je, naprawia, odnawia by nadać im nowe życie. Szczególną sympatią darzy auta marki Wartburg, z racji tego, że takie auto przez wiele lat posiadał jego dziadek. Ma przy domu mały warsztat, w którym, kiedy tylko ma czas - jak sam mówi - dłubie przy samochodach.
Jeszcze rower
Oprócz powyższych, zdecydowanie najważniejszych zajęć, znajduje czas na turystykę rowerową, szczególnie po naszym pięknym regionie.
- Zjeździłem rowerem całą Lubelszczyznę - opowiada. - Robię trasy czasem po ok. 170 km jednorazowo - dodaje.
Nie straszna dla niego jest trasa z Juliopola do Włodawy nad jezioro Białe. Region Parczewa i okolic ma zjeżdżony bardzo dobrze jak sam przyznaje.
Rolnik nowoczesny
Oprócz gruntownego wykształcenia rolniczego i doświadczenia zdobywanego w codziennej pracy Rafał Łukasik stara się iść z duchem czasu i z uwagą podgląda nowe trendy, które stają się udziałem branży rolnej.
Co roku, począwszy od 2009, uczestniczy w różnego rodzaju targach m.in. Agrotech w Kielcach, na których poznaje nowinki techniczne wykorzystywane na co dzień w rolnictwie, a także ma możliwość porozmawiać i wymienić się uwagami i spostrzeżeniami z innymi, czasem bardziej doświadczonymi kolegami po fachu.
Nowości i wiedzę zdobytą na tych targach stara się wcielać w codziennej pracy przy swoim gospodarstwie.
Nie stroni też od zdobywania środków na zwiększenie efektywności prowadzonego przez siebie gospodarstwa, poprzez pozyskiwanie dotacji związanych z rolnictwem.
Bo jak sam mówi: - Nowoczesny rolnik to właściwie przedsiębiorca.
W czepku urodzony
Rafał Łukasik mówi o sobie ze śmiechem, że jest dzieckiem szczęścia. W ciągu swego przecież jeszcze młodego życia, wygrał już w bardzo wielu konkursach, gdzie decydował tylko los.
- Tych konkursów było tyle, że nie jestem w stanie spamiętać - mówi z uśmiechem.
- Z paczki chipsów pewnego razu udało mi się wyciągnąć aż 5 tys. zł - dodaje.
W totolotka jak na razie wygrał najwięcej 200 zł, ale nie poddaje się i będzie walczył dalej.
Rafał Łukasik urodził się 7 czerwca 1987 roku w Lublinie. Jest absolwentem prestiżowego, lubelskiego liceum Im. Unii Lubelskiej, gdzie - jak sam przyznaje - poziom niektórych przedmiotów był wyższy niż na studiach. Po ukończeniu liceum swoje kroki kieruje na ówczesną Akademię Rolniczą, dziś Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, który kończy w 2011 roku na kierunku technika rolnicza, który wybrał drogą losowania, gdyż dostał się na trzy różne kierunki studiów związane z rolnictwem. Kolejny krok to studia podyplomowe w Warszawie na Politechnice Warszawskiej.