Komisja Międzyzakładowa NSZZ "Solidarność" złożyła w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pełnomocnika właściciela parczewskiej Octowni, który - zdaniem związkowców - złamał ustawę z dnia 23 maja 1991 roku o związkach zawodowych.
Nie wpuścili "Solidarności" do zakładu
Jerzy Bednarczyk z Komisji Międzyzakładowej uważa, że 21 czerwca pełnomocnik właściciela pozbawił związkowców możliwości prowadzenia legalnych czynności, tj. możliwości reprezentowania członków organizacji oraz załogi na zebraniu. Na ten dzień zwołano bowiem w zakładzie zebranie pracowników. Jerzy Bednarczyk, Elżbieta Pietraszek i Marek Wontorski nie zostali wpuszczeni na teren Octowni.
Pracodawca nie może ingerować w działalność związku
Ponadto związkowcy zarzucają kierownictwu zakładu, że bezprawnymi działaniami naciskało na załogę, która to miała odwołać działającego legalnie i zgodnie z prawem, choć dla pracodawcy niewygodnego i naruszającego prawo, społecznego inspektora pracy. Komisja Międzyzakładowa argumentuje, że pracodawca w żaden sposób nie może ingerować w działania związku zawodowego, a także społecznej inspekcji pracy, w szczególności w zakresie prowadzenia legalnej działalności związkowej oraz wyboru lub odwołania społecznego inspektora pracy, a nadzór nad jej działaniem jest zastrzeżony tylko i wyłącznie dla związków zawodowych.
Związkowcy chcą zdyskredytować Wytwórnię
"Chcemy z całą stanowczością oświadczyć, że Wytwórnia nigdy nie podejmowała żadnych działań wymierzonych w związki zawodowe ani w osobę społecznego inspektora pracy. Wytwórnia nigdy nie ingerowała też w działanie tych organów." - pisze Katarzyna Siwiec, asystentka prezesa WOiM, w nadesłanym na naszą prośbę obszernym komentarzu do sprawy. Jej zdaniem, Międzyzakładowa Organizacja Związkowa od jakiegoś czasu podejmuje usilne próby zdyskredytowania Wytwórni i jej właściciela w oczach opinii publicznej, poprzez pomawianie ich o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.
Octownia wzywa związkowców do opamiętania
"Ubolewamy, że związkowcy z Radzynia, zamiast skoncentrować się na rzeczowym dialogu z Wytwórnią, o co wielokrotnie apelowaliśmy, nie wydają się tym zainteresowani, a zamiast tego, wkładają całą swoją energię w publiczne rzucanie bezpodstawnych oskarżeń (m.in. na łamach prasy), przed którymi Wytwórnia nie jest w stanie skutecznie się bronić. Wszystko wskazuje na to, że zawiadomienie prokuratury jest kolejnym krokiem w tej nieuczciwej walce, która nie służy nikomu - ani związkom, ani Wytwórni, ani jej pracownikom. Wzywamy więc do opamiętania i podjęcia dialogu. To jedna z niewielu rzeczy, którą możemy zrobić." - pisze w imieniu właściciela Katarzyna Siwiec.
Sami sobie winni
Katarzyna Siwiec podkreśla, że związki były informowane, iż to pracownicy Wytwórni, a nie pracodawca organizują spotkanie w sprawie odwołania społecznego inspektora pracy.
"Pracodawca nie miał w tym zakresie żadnej władzy. Gdyby związkowcy z Radzynia zwrócili się w dniu zebrania, 21 czerwca 2017 r., do pracowników o wpuszczenie ich na zebranie, być może zostaliby wpuszczeni. Natomiast, z tego co pracodawcy wiadomo, takiego wniosku nigdy nie było. Związkowcy, pomimo świadomości, że to pracownicy organizują zebranie, a także pomimo faktu, że na zebraniu był obecny ich przedstawiciel, z którym mieli kontakt telefoniczny, nie zwrócili się do pracowników o wyrażenie takiej zgody." - przekonuje asystentka prezesa.
Policja zaczyna przesłuchania
Parczewska policja pod nadzorem prokuratury prowadzi czynności w tej sprawie. Artur Łopacki, oficer prasowy parczewskiej komendy poinformował nas, że na ten tydzień zaplanowane są już przesłuchania związkowców i przedstawicieli kierownictwa Octowni.
"Jeśli prokuratura będzie widziała taką potrzebę, wszyscy w Wytwórni pozostają do jej dyspozycji. Z chęcią wyjaśnimy wszelkie wątpliwości, jeżeli takie się pojawią. Na dzień dzisiejszy jednak, nikt z prokuratury ani policji się z nami w tej sprawie nie kontaktował i o całej sprawie dowiadujemy się od prasy." - informuje Katarzyna Siwiec.