reklama

W Siedlanowie Bóg podał mi rękę

Opublikowano:
Autor:

W Siedlanowie Bóg podał mi rękę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura- Wiarę można stracić w jedną minutę, a żeby odzyskać ją z powrotem, potrzeba czasem lat - mówi Andrzej Chodacki, parczewski lekarz i pisarz.

Rozmowa z Andrzejem Chodackim o jego Bożym Narodzeniu

Wspólnota: Jak spędzi Pan te święta?

Andrzej Chodacki: Pojadę do Porąbki Uszewskiej do mojej mamy, tego właśnie kościoła i będę śpiewał z ludźmi, którzy wiedzą, po co śpiewają.

Po co?

Śpiewać trzeba, tak jak żyć, pracować, pisać, leczyć ludzi, kopać rowy wyłącznie w jednym celu - aby głosić chwałę Boga. To jest najważniejszy cel wędrówki człowieka po świecie. Nie powoływanie na świat i wychowywanie dzieci, nie pomaganie ludziom, ale głoszenie chwały Boga. Wszystkie pozostałe nasze działania mogą w tym być pomocne lub mogą w tym przeszkadzać.

Czym jest dla Pana Boże Narodzenie?

To czas potęgi świątynnych murów. Oczywiście aż się prosi, aby mówić o kolędach, radości wspólnego świętowania i oczekiwaniu na narodzenie Światłości świata. Ale dla mnie to także czas wspomnień, gdy od śpiewów mężczyzn pod chórem trzęsły się mury mojego rodzinnego kościoła w Porąbce Uszewskiej, małej wiosce w górach, gdzie się wychowałem. Moja żona Beata nie mogła w to uwierzyć, dopóki jej nie zabrałem na pasterkę do tego kościoła. Mury drżały pod moją ręką, łzy wzruszenia napływały mi do oczu. Potęga wiary, potęga pieśni ludzkiej na chwalę Boga śpiewanej, z tym mi się dziś kojarzy Boże Narodzenie.

Chodzi o neogotycki kościół Św. Andrzeja Apostoła w Porąbce, która kiedyś nazywała się Biskupia. To stamtąd wyniósł Pan fundamenty silnej wiary?

Oczywiście, w tym właśnie kościele byłem chrzczony, odbywał się tam też chrzest moich dzieci. Na pewno podstawy wiary otrzymujemy w rodzinnym domu, ale potem czeka nas w tym względzie ciężka i właściwie nieustanna praca nad sobą. Bo wiarę można stracić w jedną minutę, a żeby odzyskać ją z powrotem, potrzeba czasem lat.

A Pan miał chwile zwątpienia?

Od wielu lat nie mam żadnych wątpliwości dotyczących prawd wiary. Natomiast jakieś dwadzieścia lat temu byłem chodzącym do kościoła poganinem. Człowiekiem wykonującym rytuały religijne, nie mającym nic wspólnego z wiarą w Boga. Na szczęście to się już skończyło. Od czasu, gdy Bóg ulitował się nade mną dwanaście lat temu, ciągle ledwie stoję na chwiejnych nogach swojej wiary, często upadam pod ciężarem ludzkiej ułomności, ale powstaję z klęczek, przepraszam Boga i idę dalej.

Co się wydarzyło 12 lat temu?

Wtedy właśnie można powiedzieć "przez przypadek", choć oczywiście nie ma żadnych przypadków, trafiłem do domu rekolekcyjnego w Siedlanowie. Pojechałem tam z ciekawości, a miałem o sobie mniemanie, że jestem dobrym człowiekiem. Czyli, że nie potrzebuję pogłębiania kontaktu z Bogiem, nie potrzebuję pokory, bo nikogo nie okradam, nie krzywdzę, a więc wszystko w moim życiu jest w najlepszym porządku. Okazało się, że prawda, jaką o sobie zacząłem odkrywać jest całkowicie odmienna.

Jaka?

Okazało się, że jestem człowiekiem goniącym za bzdurami. Pragnącym zasypać wielki dół powstały w moim sercu z braku miłości ojca w dzieciństwie. Że chcę zostawić po sobie mocny i niezatarty ślad na ziemi, co także jest dążeniem bez wartości w oczach Boga. Że dla tych bezsensownych dążeń realizowanych przez fotografię, pisanie książek lub muzykowanie jestem gotów poświęcić cenny czas przeznaczony dla mojej rodziny. Że z tego czasu gotów jestem ich okraść. Takie i wiele innych prawd o sobie odkryłem ze smutkiem. Pochyliłem głowę nad swoją nędzą. Teraz mi wstyd.

Bez rekolekcji w Siedlanowie, to odkrycie prawdy o sobie byłoby niemożliwe? Co tam Pan usłyszał?

Bóg przemawia do ludzi od tysięcy lat. Kiedyś przemawiał bezpośrednio, tak jak np. do Abrahama lub Mojżesza. Dziś rzadziej się zdarza, aby Bóg mówił do ludzi słyszalnym głosem, choć w Odnowie w Duchu  Świętym takie osoby obdarzone darami nadzwyczajnymi są cały czas obecne. W wielu domach rekolekcyjnych w Polsce, między innymi w Siedlanowie ten głos Boga nadal wybrzmiewa ustami kapłanów. Problem tylko w tym, że wielu ludzi słucha, a nie słyszy. Patrzy, a nie widzi. Pamięta Pan, co mówił Jezus, gdy uzdrawiał ludzi? "Stanie ci się według twojej wiary", alby " twoja wiara cię uzdrowiła". Przez 12 lat słuchałem wielu homilii i kazań, ale dopiero ostatnio zacząłem słyszeć. Nie da się powiedzieć konkretnie, jakie słowa trafiły do mojego serca, bo przecież dla każdego przeznaczone są inne słowa. Ale tak się właśnie stało ze mną i wiążę to z działaniem Boga przez dom rekolekcyjny w Siedlanowie. To w nim Bóg podał mi rękę, a ja otworzyłem serce na Jego pomoc. Od kiedy trafiłem do Siedlanowa na rekolekcje, Bóg uczy mnie pokory i pochylania głowy przed Jego potęgą. Żyje mi się teraz o wiele trudniej, bo ciągle idę "pod prąd", ale mam coraz więcej pokoju serca i pogodzenia z nieuchronnym. Kiedyś uważałem się za dobrego człowieka, ale prawda jest taka, że zmierzałem prosto na potępienie. Dziś już nie chcę być tylko dobry. Dziś chcę być święty, a to często są dwie zupełnie inne sprawy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE