- Jakiś czas temu w stodole na niezamieszkałej posesji oszczeniła się suka. Na początku października zobaczyliśmy, że zaczynają tam chodzić małe pieski. Było ich siedem. Wyły z głodu dlatego zaczęliśmy je dokarmiać – opowiada pani Katarzyna z Rudna, która zadzwoniła do redakcji "Wspólnoty" z prośbą o interwencję. - Psy rosły i trzeba było coś z tym zrobić. Poinformowaliśmy gminę o bezpańskich psach. Pani, która zajmuje się tymi sprawami odpowiedział, że ona już o tym wie i że psy mają właściciela i dlatego ona nie może nic z tym zrobić – kontynuuje nasza Czytelniczka. Dodaje że pracownica gminy nic z tą sprawą nie zrobiła, bo nie miała oficjalnej informacji na piśmie do kogo psy należą, tylko słyszała pogłoski.
Urzędniczka ma związane ręce
W listopadzie mieszkanka Rudna wysłała do Urzędu Gminy pismo, podając w nim nazwisko właściciela psów, a urzędniczka zgłosiła sprawę na policję i na tym się skończyło. - Urzędniczka powtarzała, że ma związane ręce, a wójt, z którym rozmawiałam, że gmina nie ma pieniędzy. Ja poprosiłam o pomoc stowarzyszenie z Lublina, które zajmuje się ochroną zwierząt. Jedna pani ze stowarzyszenia zadzwoniła do nich, powołując się na przepisy prawa i wtedy urzędniczka powiedziała, że w ciągu dwóch dni psy zostaną zabrane do schroniska, a suka będzie wysterylizowana, ale tak się nie stało - relacjonuje nasza rozmówczyni. Dodaje, że po dwóch dniach zadzwoniła znowu, a urzędniczka powtórzyła, że ma związane ręce, bo sprawą zajmuje się policja.
Suka znowu ma ruję
- Moja mama i inni mieszkańcy Rudna dokarmiali cały czas te psy. Mi udało się wynegocjować z urzędniczką, że gmina będzie dawała pieniądze sołtysowi i on będzie dbał o to, żeby psy nie były głodne – mówi pani Katarzyna. Z jej obserwacji wynika, że psy dziczeją, bo nie mają stałego kontaktu z ludźmi, jedynie jak ktoś przyniesie im jedzenie, a zdziczałe psy mogą być niebezpieczne. - Co grosza zbliża się styczeń, a styczeń to dla psów okres rozrodczy. Do tej suki zaczęły już przychodzić psy z okolicy i ona za chwilę znowu będzie ciężarna i zamiast siedem psów, będziemy mieć niebawem czternaście, a wtedy jeszcze trudniej będzie poradzić sobie z tym problemem – przekonuje kobieta. - Nie wiem co gmina może, a czego nie, ale jedno jest pewne, te psy nie powinny sobie biegać po całej wsi - dodaje.
Wataha staje się niebezpieczna
Sołtys wsi Rudno potwierdza, że problem z psami narasta. - Ta suka wchodzi w okres rui i schodzą się do niej psy. Teraz jest tam cała wataha. Psy wychodzą na ulicę i robi się niebezpiecznie dla ruchu samochodów. Zaatakowały już nawet jedną kobietę, która szła do sklepu, a przecież przez wieś chodzą dzieci do szkoły i z powrotem – mówi mężczyzna. Sołtys potwierdza, że od jakiegoś czasu gmina daje pieniądze na karmienie psów. - Jak idę je karmić, to rozsypuję jedzenie na odległości pięciu metrów, żeby każdy z mich miał dostęp, bo inaczej, to tylko najsilniejsze by jadły, a resztę odganiały – dodaje sołtys.
To nie są moje psy
Dotarliśmy do mężczyzny, który jest wskazywany, jako właściciel psów. Stanisław Rondkowski ma w domu kilka psów, które przygarną, bo ktoś je porzucił. Twierdzi, że suka, która oszczeniła się w stodole na wsi nie należy do niego. Przyznaje, że opiekował się nią przez jakiś czas, bo przybłąkała się do niego. Była wtedy ranna w nogę. - Jak do nas przyszła, to była bardzo przestraszona, jakby ktoś ją pobił - mówi Stanisław Rondkowski. - Nie mogłem jej przepędzić. Jak się wylizała i miała już sprawną nogę, to sobie gdzieś poszła. Widać było od początku, że nie lubiła się z naszymi psami - wspomina mężczyzna. - Oni mówią, że ja zaniedbuję psy, proszę zobaczyć ile tu jest karmy – dodaje wskazując na worki z suchą karmą dla psów i kotów. Mężczyzna pokazuje też karty szczepień wszystkich psów, które należą do niego, co ma stanowić dowód, że nie znęca się nad zwierzętami, a przeciwnie, dba o nie.
Kto adoptuje psy z Rudna?
Wójt Paweł Krępski powiedział "Wspólnocie", iż ustalił kto jest właścicielem psów i że świadkowie to potwierdzają, ale mężczyzna ten uchyla się od opieki nad tymi zwierzętami, dlatego sprawa została zgłoszona na policję. Wójt wydał decyzję administracyjną na mocy której odbiera psy właścicielowi i poszukuje schroniska, które mogłoby je zabrać. Powiedział nam, że wspólnie z radzyńską fundacją "Podaj Łapę" uruchomił kampanie informacyjną zapraszającą ludzi do adopcji psów. Informacje można znaleźć na FB gminy i fundacji.
Gmina zapłaci, właściciel zwróci pieniądze
Paweł Krępski wyjaśnia, że za każdego psa, który trafi do schroniska, gmina musi zapłacić około 1400 złotych, co przy ośmiu psach daje kwotę ponad 11000 tysięcy.
- Gmina najpewniej poniesie ten wydatek, ale będziemy pilnować sprawy sądowej przeciwko panu Rondkowskiemu o znęcanie się nad zwierzętami i wtedy wystąpimy z wnioskiem, żeby właściciel psów zwrócił gminie pieniądze – zapewnia wójt. Paweł Krępski zapewnił też, że psy zostaną zabrane jeszcze przed świętami i że poinformuje "Wspólnotę", kiedy trafią do schroniska. W sobotę, kiedy przekazywaliśmy gazetę do druku, psy ciągle pozostawały bez opieki.