reklama

Weterynarz pod sąd, dziennikarz za świadka

Opublikowano:
Autor:

Weterynarz pod sąd, dziennikarz za świadka - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaParczewska prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Arturowi K., który w rozmowie z dziennikarzem "Wspólnoty" proponował podmianę próbki świńskiej krwi.

Akt oskarżenia przeciwko Arturowi K. trafił w ubiegłym tygodniu do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej. Lekarz weterynarii oskarżony jest o niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę interesu publicznego. Artur K. zaproponował, że nie będzie pobierał próbki krwi od świni hodowanej przez rolnika z miejscowości Piechy w gminie Podedwórze, tylko podłoży krew od innej świni.

Podłożyć, czy będziemy się szarpać?
W poniedziałek, 10 września ubiegłego roku, tuż po godzinie 15, lekarz, który pracował dla Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Parczewie, zadzwonił do dziennikarza "Wspólnoty". Zrobił to przez pomyłkę, ponieważ redaktor nosi identyczne nazwisko jak rolnik, do którego lekarz zamierzał zadzwonić.
- Mamy uwalnianie gminy w tej chwili z tej zapowietrzonej strefy i mam u pana krew pobrać. Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? - pytał wówczas weterynarz.

Całość rozmowy publikujemy w ramce.

Prokuratura przesłuchiwała rolników

Dochodzenie trwało kilka miesięcy. Artur K. odmówił składania wyjaśnień. Parczewska prokuratura przesłuchała rolników, u których lekarz weterynarii pobierał od świń krew do badań. Pojawiła się też konieczność przeanalizowania dokumentów związanych z umową o świadczenie usług przez lekarza na rzecz Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej, a także okoliczności rozwiązania tej umowy. 

Zeznania w tej sprawie złożył też redaktor "Wspólnoty", który stawi się jako świadek przed sądem.

Rozmowa telefoniczna lekarza weterynarii z dziennikarzem Wspólnoty z dnia 10 września ubiegłego roku.
AK.: Dzień dobry, Artur K...n się kłania, szefuniu. Mamy uwalnianie gminy w tej chwili z tej zapowietrzonej strefy i mam u pana krew pobrać. Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? 
Andrzej Dejneka: Nie bardzo rozumiem.
AK.: No wezmę od kogoś i podam jako próbkę od pańskiej świni. Czy przyjeżdżać i pobierać krew?
AD.: Wie pan, z kim pan rozmawia?
AK.: Pan Dejneka?
AD.: No.
AK.: Nie z Piech?
AD.: Nie, nie, nie. Ze Wspólnoty proszę pana.
AK.: Aaaaaaaaaa. Przepraszam.
AD.: Nie ma za co. Bardzo ciekawie pan powiedział. Do widzenia.
Tak z rozmowy tłumaczy się Wspólnocie lekarz weterynarii

W dniu 10 września br. w godzinach porannych w gospodarstwie mojego klienta pobierałem krew od tucznika do badania w kierunku ASF. Badanie to miało umożliwić ubój gospodarczy. Zaznaczam, że w wyżej wymienionym gospodarstwie jest tylko jedna sztuka trzody chlewnej, przez co w ciągu krótkiego okresu była ona poddawana kilkukrotnemu inwazyjnemu zabiegowi pobierania krwi. Po pobraniu krwi zastanawialiśmy się z klientem, czy przy ewentualnym następnym pobraniu w/w sztuka nie padnie, zwłaszcza że w niedalekiej przyszłości miało nastąpić uwalnianie obszaru zablokowanego po wystąpieniu ognisk ASF, co wiąże się z ponownym pobieraniem krwi. Traf chciał, że o akcji uwalniania dowiedziałem się już w ciągu kilku godzin od pobrania krwi. Dzwoniąc (w moim mniemaniu) do mojego klienta bezceremonialnie i w formie czarnego humoru nawiązałem do naszej porannej rozmowy. Jak widać nie był to najszczęśliwszy pomysł.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE