MARIUSZ ŚCIUBA
W listopadzie ubiegłego roku w wieku 53 lat zmarł Mariusz Ściuba, pracownik gospodarczy w Szkole Podstawowej im. Armii Krajowej w Dębowej Kłodzie. Był tam zatrudniony przez 12 lat, był też strażakiem-ochotnikiem.
– Mówiliśmy na niego "Marek". Miał wnuczkę, która była jego oczkiem w głowie, kimś w rodzaju księżniczki. Kupił jej pieska, zrobił dla niej domek do zabawy. Dla dziecka jego śmierć to z pewnością ogromny dramat. Ludzie niekiedy nie mają zbyt wiele wolnego czasu dla swoich pociech, a jak pojawiają się wnuki, to tego czasu przeważnie jest już więcej, choć p. Mariusz pomagał też swojej córce, kiedy budowała dom – wspominała Grażyna Lamczyk, wójt gm. Dębowa Kłoda, dla której śmierć M. Ściuby był ogromnym szokiem.
– Bardzo to przeżyłam, zwłaszcza że to jeszcze młody człowiek, aż ciężko mi uwierzyć w to, co się stało. Był ciepłą, bardzo otwartą i uczynną osobą. Z szacunku do p. Mariusza opuściłam do połowy masztu flagę przed siedzibą Urzędu Gminy, zwłaszcza że bardzo dobrze wykonywał swoje obowiązki – oceniła pani wójt.
M. Ściuba był jedną z osób, która przegrała walkę z Covid19 podczas czwartej fali pandemii, kiedy w Polsce szalał śmiercionośny wariant Delta. – Niech to wszystko już się skończy, robi się bardzo smutno i przerażająco. Najgorsze jest to, że odchodzą ludzie stosunkowo młodzi, choć śmierć bliskiej osoby, niezależnie od wieku, jest tragedią – zauważyła G. Lamczyk.