"Rajdowiec" dokonał dzieła zniszczenia z 18 na 19 października 2020 roku. Na boisku przy Szkole Podstawowej im. Armii Krajowej w Dębowej Kłodzie kręcił "bączki" swoim BMW. Murawa była w bardzo dobrym stanie - wielokrotnie przeciwnicy "Dębu" chwalili przygotowanie nawierzchni i wręcz stawiali za wzór dla innych. Niektórzy zazdrościli, że Grzegorz Tabeński i spółka mogą trenować i grać na takim "dywanie".
Kamera pomogła
Początkowo klub zaapelował do sprawcy poprzez portal społecznościowy, by dobrowolnie przyznał się do winy. Wówczas sprawa mogłaby być załatwiona polubownie.
Wandal miał czas do końca tygodnia. Nie zrobił tego. Władze gminy Dębowa Kłoda przekazały sprawę policji. Wiadomo, że wyczyn kierowcy BMW został nagrany przez kamerę umieszczoną na budynku szkoły.
Kłótnia z dziewczyną
Mundurowi dosyć szybko ustalili sprawcę. Okazał się nim 20-latek z powiatu włodawskiego. Mężczyzna został zatrzymany. Policjantom tłumaczył, że w ten sposób chciał rozładować swoją złość po kłótni z dziewczyną. Usłyszał zarzuty z kodeksu karnego dotyczące zniszczenia mienia. Za takie przestępstwo grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Rzeczoznawca oszacował straty na ponad 5 tysięcy złotych. - Tutaj nie chodzi o pieniądze. Wszystkich związanych z drużyną zabolało serce, bo ktoś zniszczył naszą "świątynię". Widać ślady opon i potrzeba czasu oraz odpowiednich działań, by poprawić nawierzchnię, a jak wiadomo, jesienią trudno podejmować takie prace - mówił nam prezes, a zarazem trener drużyny Andrzej Daszczyk.
By "stół" był jak kiedyś
Daszczyk dodaje: - Dobrze, że mamy sprawcę, który będzie musiał naprawić szkodę. Cieszymy się, że policjanci szybko go namierzyli. Czekamy na działania. Chcielibyśmy, by wiosną boisko wyglądało jak wcześniej. Marzymy, by nasz "stół" wrócił do poprzedniej jakości i wyglądu - mówi.
Brak słów
Oburzenia całym zajściem nie kryje Łukasz Zacharczuk. Były zawodnik "Dębu" przyznaje, że nic dobrego o sprawcy zniszczeń nie można powiedzieć.
- Mam nadzieję, że za to, co zrobił, zostanie ukarany. Najbardziej szkoda murawy, bo głupim zachowaniem wandal zniszczył coś, o co ludzie dbają przez cały rok. Brak słów na takie zachowanie. Mam nadzieję, że uda się naprawić wyrządzone zniszczenia i boisko będzie znów w dobrym stanie, tak jak to było przez lata - mówi 25-latek.
Za błędy się płaci
Zacharczuk podkreśla, że naprawą wyrządzonej szkody powinna zająć się profesjonalna firma, a nie sam sprawca czy "jego ludzie". 20-latek zapewne będzie musiał pokryć koszty renowacji płyty.
- Z pewnością nie są to tanie rzeczy, ale jeśli ktoś specjalnie i z premedytacją dokonuje takich czynów, to teraz powinienem zrekompensować straty. Za błędy się płaci, a taka kara może odstraszy potencjalnych następców chuligana i spowoduje, że nikt więcej nie odważy się wjeżdżać na płytę - dodaje.
"Wspólnota" nagłośniła, mówili w radiu
Zacharczuk cieszył się, że sprawa została nagłośniona we "Wspólnocie Parczewskiej" i zainteresowało się nią tak wiele osób.
- Dzisiaj (30 października) nawet rozmawiałem o tym z Kamilem Osmolskim, z którym graliśmy w "Dębie", bo jadąc samochodem usłyszałem o tym także w radiu - kończy.
Artur Łopacki, oficer prasowy parczewskiej komendy policji
– 20-latek tłumaczył policjantom, że w ten sposób chciał rozładować swoją złość po kłótni z dziewczyną. Usłyszał zarzuty z kodeksu karnego dotyczące zniszczenia mienia. Za takie przestępstwo grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności