Była sekretarz w rozmowie z redakcją powiedziała, że podczas pracy w urzędzie starała się dać z siebie wszystko. Podkreśla, że zależało jej na dobrym wizerunku gminy i wójta w mediach, a jej telefon był zawsze do dyspozycji.
– Ale wyszło, jak wyszło – mówi Obel-Szurek.
Transparentność urzędu
Anna Obel-Szurek jest zdania, że samorząd terytorialny powinien być transparentny wobec mediów i zaznacza, że przyszła do gminy Sosnowica z nowymi pomysłami, z inicjatywą, energią, doświadczeniem i z wykształceniem. Starała się pokazać trochę optymizmu i entuzjazmu w gminie.
Zaznacza, że podczas jej urzędowania pierwszy raz w historii gminy w miejscach pamięci był składany wieniec z kancelarii prezydenta i premiera. Dodaje, że przez urząd przewijali się ważni ludzie i znamienici goście.
Nie ukrywała tego co złe, starała się to zmienić
– Coś się zaczęło dziać, ale może to się komuś po prostu nie podobało. W Sosnowicy działy się bardzo dobre rzeczy, ale też nie ukrywałam przed mediami tego, co jest złe. To, co było złe, starałam się zmienić, natomiast na wiele rzeczy nie miałam wpływu. Zmieniałam to, na co pozwalał mi wójt – mówi była sekretarz i dodaje: – Proszę obserwować konkurs na nowego sekretarza, bo będziecie mieli o czym pisać.
Konkurs na stanowisko nowego sekretarza został ogłoszony 10 listopada – termin składania podań wyznaczono na 23 listopada.
Umowa byłej sekretarz była zawarta od początku maja do końca października br.
Wójt twierdzi, że sekretarz nie podołała obowiązkom
Nie udało nam się porozmawiać z wójtem Sławomirem Czubackim. Próbowaliśmy za pośrednictwem sekretariatu, próbowaliśmy dodzwonić się na numer komórkowy wójta. Niestety telefon był wyłączony, a po wysłaniu SMS-a z prośbą o kontakt, Czubacki nie oddzwonił.
Jego wypowiedź dla "Słowa Podlasia" sugeruje, że powodem nieprzedłużenia umowy z Obel-Szurek było niewypełnienie zadań związanych z obowiązkami organizacyjnymi w Urzędzie Gminy w Sosnowicy.
Anna Obel-Szurek, była sekretarz gminy Sosnowica
Nie dzieliłam pracowników gminy
– Kilkakrotnie rozmawiałam z panem wójtem podczas tych miesięcy i pytałam, jak ocenia moją pracę, co można poprawić, żeby było lepiej. Nigdy nie było żadnych negatywnych komentarzy z jego strony. Wręcz przeciwnie. Zaczęło się, kiedy pod koniec mojej umowy (koniec października – przyp red.) zapytałam, czy pan wójt mi ją przedłuży. Wtedy dowiedziałam się, że absolutnie nie. Z większością radnych też miałam dobre stosunki, a pracowników Urzędu Gminy nigdy nie dzieliłam na tych zatrudnionych przez byłą wójt Krystynę Jaśkiewicz, czy zatrudnionych przez wójta Czubackiego. Dla mnie liczyły się kompetencje