Sosnowica – tam, gdzie serce Kościuszki biło najmocniej
W najstarszej części Sosnowicy, na dawnym rynku, stoi skromny głaz z metalową tablicą. Wyryto na niej słowa przysięgi, którą 24 marca 1794 roku w Krakowie wypowiedział Naczelnik Insurekcji, Tadeusz Kościuszko. To właśnie od tych słów rozpoczęło się Powstanie Kościuszkowskie – jeden z najważniejszych zrywów w historii Polski.
Choć kojarzymy Kościuszkę przede wszystkim jako dowódcę, stratega i bohatera dwóch kontynentów, Sosnowica przypomina nam o innym, mniej znanym obliczu tej postaci –
o człowieku zdolnym do głębokiej, nieszczęśliwej miłości.
Legenda o kościele i wielkim wstydzie
Z Kościuszką wiąże się w Sosnowicy pewna legenda, która przetrwała pokolenia. W drugiej połowie XVIII wieku miejscowość odwiedzali goście z całej Polski – chcieli zobaczyć rodzinne strony bohatera, który zdobył sławę w Ameryce. Niestety, oczom przyjezdnych ukazywał się stary, drewniany kościółek, podniszczony i chylił się ku upadkowi.
Wdowa po hetmanie Sosnowskim, Tekla z Zenowiczów Sosnowska, nie chciała, aby miejsce, które odwiedzają znamienici goście, kojarzyło się z biedą i zaniedbaniem. Postanowiła więc ufundować nowy, barokowy kościół z dwiema dzwonnicami i parkanem. Ta świątynia stoi do dziś, będąc świadkiem historii i miejscem, gdzie mieszkańcy modlą się od ponad dwóch stuleci.
Spotkanie, które zmieniło wszystko
Historia wielkiego uczucia Kościuszki i Ludwiki Sosnowskiej zaczęła się jeszcze w dzieciństwie. On – syn średniozamożnej szlachty z Mereczowszczyzny, ona – córka możnego wojewody Józefa Sosnowskiego. Ich rodzinne majątki znajdowały się niedaleko siebie, więc okazji do spotkań nie brakowało.
Później los zetknął ich w Warszawie – Kościuszko był wtedy kadetem Szkoły Rycerskiej, a Ludwika kształciła się na pensji dla panien. Z czasem młodzieńcza sympatia przerodziła się w prawdziwe uczucie.
Powrót z Francji i nowe rozdzielenie
W 1769 roku Kościuszko wyjechał do Francji, by kształcić się jako inżynier i artysta. Po kilku latach wrócił, lecz zastał Polskę w trudnej sytuacji politycznej. Brak stałej pracy sprawił, że przyjął posadę guwernera w dworze Sosnowskich w Sosnowicy. Uczył córki wojewody rysunku, historii i języków. Wtedy jego losy ponownie splotły się z Ludwiką – teraz już młodą kobietą o urodzie i inteligencji, które budziły zachwyt.
Ich uczucie wybuchło na nowo, a długie rozmowy, wspólne spacery i lekcje rysunku sprawiły, że planowali wspólną przyszłość.
Przeszkody epoki
W XVIII wieku miłość nie była sprawą prywatną. Małżeństwa w rodach magnackich były elementem polityki i finansowych układów. Ojciec Ludwiki wybrał dla niej bogatego
i wpływowego księcia Józefa Lubomirskiego.
Gdy Kościuszko poprosił o jej rękę, wojewoda miał odpowiedzieć słowami, które przeszły do historii:
„Synogarlice nie dla wróbli, a córki magnackie nie dla drobnych szlachetków”.
Zakochani postanowili uciec i wziąć ślub potajemnie. Plan się jednak nie udał – Kościuszko został pobity przez ludzi Sosnowskiego, a Ludwikę odesłano do klasztoru. Groźba kary śmierci za próbę porwania zmusiła Tadeusza do opuszczenia kraju.
Od miłości do wojny
Kościuszko wyjechał do Ameryki, gdzie walczył o wolność trzynastu kolonii. Zyskał sławę jako genialny inżynier fortyfikacji i dowódca. Po powrocie do Europy stał się symbolem polskich dążeń niepodległościowych, stając na czele Insurekcji Kościuszkowskiej.
Ludwika, choć została żoną Lubomirskiego, w listach do Tadeusza wyznawała: „Serce moje nie przestało być Twoje, choć oddałam rękę innemu”. Spotkali się jeszcze raz, wiele lat później, w Warszawie – milcząco, w łzach, jakby każde z nich wiedziało, że nie da się już cofnąć czasu.
Drzewa splecione jak losy
W sosnowickim parku, według miejscowej opowieści, Kościuszko i Ludwika zasadzili razem dwa drzewa – dąb i sosnę. Rosły przez lata splecione konarami, symbolizując ich miłość. Sosna runęła z czasem, ale dąb stoi do dziś – żywy pomnik historii, który przypomina, że uczucia mogą przetrwać wieki, nawet jeśli nie dane im było spełnić się w codziennym życiu.
Pamięć o bohaterze w codzienności
W 1992 roku miejscowa Szkoła Podstawowa przyjęła imię Tadeusza Kościuszki i otrzymała sztandar z hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Od tamtej pory co roku odbywa się tam Dzień Patrona – uroczystość, podczas której uczniowie poznają historię Kościuszki nie tylko jako wodza, ale też człowieka o wielkiej wrażliwości i odwadze.
Dzięki temu kolejne pokolenia mieszkańców Sosnowicy dorastają w duchu wartości, które Kościuszko uznawał za najważniejsze – wolności, sprawiedliwości i wierności ideałom.
Sosnowica – żywa lekcja historii
Spacerując po Sosnowicy, po parku można przejść obok oficyny północnej dworu Sosnowskich zwanej obecnie „Dworkiem Kościuszki”, podążając ścieżką obok dębu i miejsca po dawnej sośnie, na skwerku stanąć przed głazem z rotą przysięgi i wejść do barokowego kościoła, którego budowa wiąże się z legendą o bohaterze. To właśnie tutaj historia miesza się z legendą, a romantyczna opowieść o miłości Ludwiki i Tadeusza nadaje temu miejscu szczególnego ciepła.
Sosnowica to dowód, że wielcy ludzie pozostawiają po sobie nie tylko pomniki bitew, ale też ciche, osobiste ślady – czasem w postaci wspomnienia, czasem w cieniu starych drzew.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.