Nie widziałem samochodu
- To był zwyczajny dzień. Po weekendzie sędziowania dwóch meczów rano wyruszyłem rowerem do jednej ze szkół, gdzie uczę wychowania fizycznego. Jeżdżę tą drogą od lat. Znam ją na pamięć. Zawsze patrzę, zawsze się rozglądam. Ale tego dnia... słońce mnie oślepiło. I wtedy doszło do zderzenia - wspomina Patryk.
Został potrącony przez samochód. - Nie widziałem tego auta. Gdy je zauważyłem, było już za późno. Próbowałem się ustawić, zminimalizować uderzenie... i poleciałem. Dosłownie wystrzeliło mnie w powietrze. Uderzenie boczne, nie frontalne. Kierowca uderzył mnie bokiem auta. Wylądowałem na plecaku, który szczęśliwie zamortyzował upadek - opowiada.
Chwile grozy i walka o życie
Wypadek był bardzo poważny. Rower został doszczętnie zniszczony, a Patryk doznał licznych obrażeń. - Świadomość miałem przez około 20 minut po uderzeniu. Ból był ogromny. Wiedziałem, że coś jest bardzo nie tak z nogą. Czułem też silny ból w nadgarstku. Zaczęliśmy z ratownikami rozcinać bluzę i koszulkę, by ocenić, czy nie mam urazów wewnętrznych - mówi.
Lista obrażeń robi wrażenie i przeraża jednocześnie: otwarte złamanie kości udowej, złamanie ręki z przemieszczeniem kości nadgarstka, rozcięcia na prawej ręce, w tym poszyte miejsce nadgarstka, powybierane palce, stłuczenia lewej nogi od stopy aż po kolano, siniaki i zadrapania na głowie, utrata górnych "jedynek", liczne otarcia, skaleczenia, zdarty naskórek.
Cały artykuł można znaleźć w najnowszym wydaniu Wspólnoty. Zapraszamy do lektury.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.