Podopieczni Andrzeja Daszczyka zostali rozbici przez Janowię. Wcześniejszy niechlubny rekord miał miejsce we wrześniu, kiedy to nasi ulegli 1:8 Orłowi Czemierniki.
- Po raz kolejny nie mogliśmy zagrać w optymalnym składzie. Mało brakowało, a pojechalibyśmy z zaledwie jednym bramkarzem na ławce. Szybko stracone bramki podłamały zespół i poza jednostkami nie było widać zaangażowania - mówi Łukasz Zacharczuk.
Kapitan Dębu podkreśla, że boli zrezygnowanie kilku z graczy. - Ciężko walczyć, dać impuls, skoro i tak nic nie możesz zrobić. Póki co mamy mało pozytywów. Wierzę, że uda się pozbierać zespół mentalnie i ilościowo przed końcem rozgrywek. Mamy trzy spotkania i będziemy chcieli je wygrać - kończy.
Janowia Janów Podlaski - Dąb Dębowa Kłoda 9:1 (5:0)
Bramki: Ma. Szpański x3, Starostka x2, Tokarski, Bujalski, Różanowski, Świderek - Zacharczuk.
Dąb: Bojko (35` Fraszczyk) - Końko, Rudnik, Ziółkowski, K. Majewski (75` Powroźnik), Wieliczko, Sz. Majewski, Tabeński, Zacharczuk, Stawarski (60` Kozłowski), Niewęgłowski.