ROZMOWA Z Andrzejem Kopińskim, trenerem Victorii Parczew
Jeśli poradzimy sobie sami ze sobą
Nie jest tajemnicą, że możliwość przegrywania w tym sezonie jest bardzo mała...
- Dokładnie. Jeśli chcemy walczyć o awans, nie możemy sobie pozwolić na przegrane. W tamtym sezonie biliśmy się o promocje z Orłem Czemierniki. W całym sezonie doznaliśmy dwóch przegranych, a nie zdołaliśmy awansować. Kluczem były remisy, których uzyskaliśmy aż siedem. Ulegliśmy na inaugurację w Międzyrzecu Podlaskim z SPLGMP Rogoźnica i już wystarczy.
Chyba każdy chce awansu?
- Nie może być inaczej. Kilka lat temu Victoria spadła do Klasy A. Pobyt tam miał trwać rok, a mamy już szósty sezon. Oby ostatni. Czuć zniecierpliwienie ze strony kibiców, zarządu. Przede wszystkim my, jako zespół chcielibyśmy mierzyć się w silniejszej stawce. Mamy ku temu warunki. Obiekty są świetne. Myślę, że kluby i z czwartej ligi nie powstydziłyby się takiej bazy.
To trochę przykre, że na obiekcie Victorii może grać mistrz Polski kobiet - Górnik Łęczna z Czarnymi Sosnowiec, a za chwilę po tej samej murawie biegają gracze z siódmego poziomu rozgrywkowego...
- Awans musimy zapewnić sobie na boisku. Nikt nie da nam promocji ze względu na to, że Parczew to miasto, które dysponuje świetnym stadionem. Tak to nie działa. Sport w naszym środowisku pnie do góry. Odbudowujemy się. Wierzę, że przyjdą tego efekty. Mam nadzieję, że za kilka lat ci młodzi, którzy występują w zespołach młodzieżowych, będą decydować o drużynie seniorskiej. W przeszłości nie było usystematyzowanego szkolenia. "Uciekły" nam roczniki. Nie było ciągłości. Musimy być cierpliwi.
Przed sezonem zespół został wzmocniony...
- Z Dębowej Kłody przyszli: Mateusz Turowski i Łukasz Zacharczuk. Kacper Walicki to 19-latek, który ostatnio występował w SMS-ie Łódź. Jego równolatek - Piotr Krzewski przebył drogę przez TOP-54 Biała Podlaska i Orlęta Radzyń Podlaski. Szymon Osieleniec w minionych rozgrywkach występował w juniorach Lublinianki Lublin, podobnie jak Jakub Bancerz. Cieszy to, że wszyscy są naszymi wychowankami i po pewnym czasie wrócili w rodzinne strony i chcą nadal grać na chwałę Victorii. Każdy z nich jest głodny grania. To bardzo obiecujące. Każdy życzyłbym sobie mieć do dyspozycji zawodników, którzy kochają futbol.
Jaka jest frekwencja na treningach?
- Nie mogę narzekać. Wiadomo, że mamy graczy, którzy mieszkają daleko poza Parczewem. Przykładowo Michał Hulajko pracuje w Warszawie. Jakub Ausztol mieszka w Lublinie. Za chwilę na studia wyjedzie kilku zawodników i dużo ciężej będzie z regularnymi zajęciami, ale klub robi wszystko, by tak było. Mają zapewniony zwrot kosztów dojazdu.
Jednym z najbardziej doświadczonych graczy jest Michał Hulajko...
- Zrobimy wszystko, żeby jeszcze miał możliwość wystąpić w Klasie Okręgowej przeciwko: Gromowi Kąkolewnica, Sokołowi Adamów czy Bizonowi Jeleniec. To obok Pawła Szajdy, Pawła Dębowczyka i Adriana Kozłowskiego gracz z naszej starej gwardii.
W czerwcu będziecie otwierać szampany?
- Każdy tego chce.
Kto będzie najgroźniejszym rywalem?
- Jeśli poradzimy sobie sami ze sobą, powinno być dobrze. Liczę, że będę miał do dyspozycji szeroką kadrę. Wiadomo, gramy w Klasie A i zdarzają się wypadki losowe. Oby był jak najmniej: ślubów, wesel, chrzcin, wyjazdów służbowych.