Podopieczni Andrzeja Kopińskiego odnotowali wynik bezbramkowy, co nie jest szczytem marzeń parczewian. Naszych wyprzedził LZS Dobryń.
Zapowiada się bardzo ciekawy finisz rozgrywek. Gracze Victorii bezwzględnie muszą zdobyć dziewięć punktów w trzech meczach i czekać na potknięcie najgroźniejszych rywali. - Nie będzie łatwo, ale nie składamy broni. Patrzymy przede wszystkim na siebie. Musimy trzy razy wygrać i wtedy spojrzymy na przeciwników. Trzeba zrobić wszystko, by po ostatniej kolejce spojrzeć sobie w twarz - mówi opiekun zespołu.
Victoria miała przewagę, była zespołem lepszym.
Parczewianie już w 3. minucie powinni objąć prowadzenie, jednak Eryk Waniowski nie umiał wykorzystać sytuacji sam na sam. Kontrowersję wzbudziła decyzja sędziowska, kiedy bramkarz wypuścił piłkę, a ten sam zawodnik trafił do siatki. Arbiter pokazał spalonego, chociaż wcześniej tego nie zrobił. - Graliśmy w piłkę, a gospodarze byli bezradni. Po przerwie dostosowaliśmy się do gry Orła. Szkoda, naprawdę szkoda - dodaje.
Bliski szczęścia był Albert Chomiuk, ale z trzech metrów pocelował w poprzeczkę. Radosław Daszczuk uderzył koło słupka. O lepsze wykończenie strzału głową mógł postarać się Michał Hulajko oraz Tomasz Tabeński.
Orzeł Czemierniki - Victoria Parczew 0:0
Victoria: Gołacki - Ausztol (65` Tokarzewski), W. Lewczuk, B. Lewczuk (87` Staniukiewicz), Kozłowski, Tabeński, Daszczyk, Chomiuk, Bodziak (61` Adamczyk), Szymański, Waniowski (60` Hulajko).