Właściciele domków letniskowych nad jeziorem w Białce chcą piaszczystych plaż i oświetlenia na deptaku ciągnącym się wzdłuż jeziora. Jeden z nich jeszcze w lutym br. wysłała do Grażyny Lamczyk wójt gminy Dębowa Kłoda pismo z prośbą o spełnienie tych próśb. Wójt odpisała, że oświetlenie zostało wyłączone ze względów bezpieczeństwa, jednak obiecała, że przed rozpoczęciem sezonu letniego zostanie ono naprawione. - Sezon się rozpoczął, a na deptaku nadal jest ciemno - powiedziała "Wspólnocie" kobieta, która zwróciła się do gminy z prośbą. - W sprawie plaży wójt poleciła kierować pisma do starostwa, które zarządza jeziorem w imieniu skarbu państwa - dodaje właścicielka domku (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Gmina się bogaci, a nie daje nic w zamian
– Latarnie w tamtym roku nie działały wcale i ja wiem, że trzeba się bić o to, bo wiem, jak to działa w urzędzie, więc napisałam pismo do urzędu gminy, żeby to uwzględnili w budżecie. Mamy lipiec, a światła świecą tylko do połowy chodnika. Jest tak ciemno, że ostatnio kolega wpadł do kanału przy jeziorze. Można by było na przykład co drugą latarnię włączyć. Do tej pory nas lekceważą – mówią właściciele domków przy jeziorze. Dodają, że każdy właściciel domku płaci rocznie do budżetu gminy ok. 400 zł podatku od nieruchomości.
Odbijanie piłeczki
Nasza rozmówczyni skierowała pismo do starostwa w Parczewie. Poprosiła o nawiezienie piachu na plażę oraz zadbanie o czystość i bezpieczeństwo. Starosta Jerzy Maśluch odpowiedział, że ze względu na brak finansów oraz bliżej nieokreślonych "możliwości pozwalających starostwu na administrowanie plażą", najlepiej byłoby, gdyby gmina Dębowa Kłoda przejęła te obowiązki. Maśluch dodał, że starostwo jest gotowe przekazać jezioro gminie. Już rok temu wicestarosta Artur Jaszczuk zapewniał, że powiat prowadzi w tej sprawie rozmowy z gminą i urzędem wojewódzkim.
Samorządy nie mogą się dogadać
W czerwcu tego roku w jeziorze w Białce utonął 55-letni mężczyzna. Nasi rozmówcy twierdzą, że zawodowy ratownik mógłby natychmiast podjąć profesjonalnie akcję resuscytacyjną i szanse na jego przeżycie mogły być większe. Brak ratowników to skutek podobnego jak wyżej opisany przypadek braku porozumienia pomiędzy samorządami. Grażyna Lamczyk tłumaczyła, że w ubiegłym roku wypowiedziała władzom powiatu parczewskiego umowę użyczenia tego jeziora, bo gmina miała z tym zadaniem więcej problemów, niż było z niego korzyści. - Skoro starostwo zarządza wodą w imieniu skarbu państwa, to niech zajmie się także utworzeniem kąpieliska i zapewnieniem ratowników – argumentowała wówczas Grażyna Lamczyk.
Na jednej z tegorocznych sesji rady gminy przewodniczący Mieczysław Chęckiewicz poinformował radnych, że 1/3 dochodów gminy pochodzi właśnie z turystycznej Białki.
Wszystko przez koronawirusa
Na początku lipca "Wspólnota" zapytała Grażyny Lamczyk, czy doszło do spotkania ze starostą w sprawie ratowników. Wójt odpowiedziała, że doszło do spotkania w sprawie bezpieczeństwa nad jeziorem w tegorocznym sezonie turystycznym. Uczestniczyli w nim: starosta parczewski, komendant Policji, komendant PSP, dyrektorka Sanepidu, przedstawiciel Nadleśnictwa oraz osoby prowadzące działalność gastronomiczną i turystyczną w miejscowości Białka. - Ustaliliśmy, że w związku z tym, że nie zostały wyznaczone miejsca do kąpieli, nie będziemy w tym roku zatrudniać ratowników – informuje Grażyna Lamczyk. Wójt dodaje, że rada gminy może wyznaczyć kąpieliska, a zapytana, dlaczego tego nie zrobiono, odpowiedziała, że to przez ogłoszenie epidemii koronawirusa.
- Chcę otrzymać na własność jezioro i wtedy będę mogła swobodnie nim dysponować - mówi Grażyna Lamczyk. Na sesji 8 lipca poinformowała radnych, że zatrudniła dwóch pracowników do utrzymywania czystości wokół jeziora.
Właścicielka domku letniskowego w Białce:
– Ja mogę tę plażę wziąć na siebie. Będzie porządek, bezpieczeństwo, toaleta, oświetlenie i hot-dogi. Ja im mogę pokazać, że można. Ale co taki zwykły człowiek może zrobić w starciu z urzędami. Ja tylko straciłam czas i pieniądze, bo na każde pismo, które wysłałam, chciałam mieć potwierdzenie, że oni to otrzymali. Mogę się założyć, że ona (Grażyna Lamczyk - przyp. red.) będzie to motywowała koronawirusem i brakiem pieniędzy, bo to jest teraz odpowiedź na wszystkie problemy, a na takie wielkie jezioro i na tylu turystów to jest po prostu żenada.
Grażyna Lamczyk, wójt gminy Dębowa Kłoda
- Chcę otrzymać na własność jezioro i wtedy będę mogła swobodnie nim dysponować