reklama
reklama

Inflacja. Mieszkańcy Parczewa muszą się liczyć z podwyżkami cen ciepła

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

Inflacja. Mieszkańcy Parczewa muszą się liczyć z podwyżkami cen ciepła  - Zdjęcie główne

Zdjęcie ilustracyjne | foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje parczewskieSzykują się podwyżki cen ciepła i wody, a niektórym dwukrotnie wzrosły raty kredytów. Rekordowa inflacja, która w czerwcu, zgodnie z wyliczeniami Głównego Urzędu Statystycznego, wyniosła 15,5 proc., daje się we znaki mieszkańcom naszego powiatu.
Reklama lokalna
reklama

Na tym złe informacje się nie kończą. Znacząco drożeje bowiem węgiel, co zdaniem wielu komentatorów jest wynikiem m.in. przedwczesnej decyzji premiera Mateusza Morawieckiego o wprowadzeniu embarga na surowiec z Rosji, co z kolei było konsekwencją inwazji na Ukrainę. Polskie firmy energetyczne składają nowe wnioski taryfowe, a Polacy muszą się liczyć m.in. z podwyżkami cen ciepła. Wszystko wskazuje na to, że nie ominą też mieszkańców naszych powiatów.

 

Na przykład w Parczewie, Zakład Usług Komunalnych czeka na informację od Polskiej Grupy Górniczej, z którą ma podpisany wieloletni kontrakt na dostawę miału węglowego wykorzystywanego do ciepłowni. – Umowa została wypowiedziana w maju, czekamy na podpisanie nowej i zobaczymy, jak to będzie się przekładało na koszty, natomiast na polskim rynku miał podrożał o prawie 300 procent, a oferty na rynku krajowym dochodzą nawet do 1700 złotych (za tonę – aut.), podczas gdy miał, który leży na naszym składzie, jest wart około 360 złotych netto. Reasumując – jeżeli kontrakt na 2022 rok zostanie zrealizowany na dotychczasowych zasadach, to do końca roku nie podniesiemy cen ogrzewania, ale w 2023 roku trzeba się liczyć z podwyżką cen ciepła i to dość znaczną – nie ukrywa Marek Perliński, prezes spółki.

 

Zakład Usług Komunalnych to specyficzna firma, będąca tzw. gminną osobą prawną (nadzór nad spółką sprawuje gm. Parczew, a zatem – przynajmniej w teorii – ZUK jest w lepszej sytuacji od "typowo komercyjnych przedsiębiorstw"). M. Perliński przyznaje jednak, że kierowanej przez niego firmie dają się we znaki wysokie ceny paliw, które jest wykorzystywane m.in. przez pojazdy odbierające nieczystości.

 

– Od lutego, kiedy kupowaliśmy olej napędowy do samochodów, cena paliwa w hurcie wzrosła o 2,80 zł. Nasze pojazdy spalają miesięcznie w granicach 10-11 tysięcy litrów, co oznacza wzrost kosztów o prawie 30 tysięcy złotych na samym paliwie – szacuje prezes i dodaje, że na razie w spółkę nie uderzyły zbytnio ceny prądu. – Mamy podpisaną 2-letnią umowę, która obowiązuje do końca 2023 roku, natomiast jeżeli porównamy koszt prądu z 2021 i 2022 roku, to wzrosły nam one o prawie o 50 procent, a wiadomo, że na terenie oczyszczalni ścieków i ciepłowni, zużywamy dużo energii, a cen usług jeszcze właściwie nie podnieśliśmy – zauważył Perliński.

 

Prezes przypomniał, że od grudnia ubiegłego roku Wody Polskie nie zaakceptowały wniosku taryfowego ZUK o podwyżkę cen za dostarczaną wodę i odprowadzane ścieki. Spółka zaproponowała, żeby np. w przypadku gospodarstw domowych cena za metr sześcienny wody wzrosła z 2,88 zł do 3,28 zł (w pierwszym roku obowiązywania nowej taryfy), a następnie do 3,38 zł (w drugim roku) oraz 3,51 zł (w trzecim roku). Nadal nie ma jednak rozstrzygnięcia. – Wody Polskie ciągle proszą, abyśmy dodatkowo umotywowali podwyżkę, podając koszty poniesione w latach wcześniejszych i koszty, jakie poniesiemy w trakcie trzech lat, przez które będzie obowiązywała taryfa. Sporządzamy nowe tabele, zgodnie z zaleceniami – dodaje prezes i podkreśla, że spółka może w najbliższym czasie przyznać swoim pracownikom podwyżki. – Nie będą one wyższe niż 7–8 proc., ale na razie musimy się wstrzymać z wiążącą decyzją, bo nie mamy jeszcze wyników finansowych za pierwsze półrocze – tłumaczy nasz rozmówca.

 

Ma to związek z podnoszeniem przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych – takie działanie ma w założeniu zmniejszyć konsumpcję i wyhamować wzrost cen. Niedawno stopa referencyjna, czyli główna stopa w Narodowym Banku Polskim, została podniesiona z 6 proc. do 6,5 proc., podczas gdy w maju 2020 roku, czyli niedługo po wybuchu epidemii koronawirusa, wynosiła 0,1 proc.

 

Dużo wyższe stopy oznaczają dużo wyższe obciążenia dla kredytobiorców, a jedną z osób, którą dotknęło to zjawisko, jest Łukasz Gołąb, parczewski radny. – W ostatnim czasie miesięczna rata mojego kredytu wzrosła z 1050 do 1900 złotych. Ja i moja rodzina przestaliśmy oszczędzać, zlikwidowaliśmy lub zawiesiliśmy wszystkie "zbytki i przyjemności", ograniczyliśmy drastycznie wyjazdy i wydatki bieżące. (...)

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty Parczewskiej". 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama