Problem z ogromną działką
- Jestem współwłaścicielką nieogrodzonej, 54-arowej działki w Parczewie. Roczny podatek od nieruchomości to 2,5 tysiąca złotych. Co roku z Urzędu Miejskiego otrzymuję pismo z żądaniem posprzątania działki pod groźbą mandatu, a moja nieruchomość zaśmiecana jest przez osoby postronne. Urzędnicy sugerują mi ogrodzenie działki oraz założenie kamer monitoringu - relacjonuje nasza Czytelniczka, która mieszka 30 kilometrów od Parczewa.
Na terenie nieruchomości po świętach Bożego Narodzenia można znaleźć choinki, są też skrzynki oraz butelki po alkoholu. Kilka lat temu kobieta wynajęła ekipę, która uprzątnęła działkę.
Właścicielka mówi, że nie stać jej na to, aby jednocześnie płacić podatek od nieruchomości oraz ogrodzić tak dużą działkę. Nasza Czytelniczka uważa, że powinna zostać zwolniona z płacenia podatku. Kobieta przypomina też, że od pilnowania porządku są odpowiednie służby, np. policja.
Walka z urzędami
- Mam trójkę dzieci w wieku 8, 4 i półtora roku. Ograniczono mi prawa rodzicielskie ze względu na złe warunki mieszkaniowe. Uważam, że to niesprawiedliwe - z takim problemem zgłosiła się do nas Czytelniczka, która zmaga się z problemami zdrowotnymi, a jej partner pracuje dorywczo.
Niesprawiedliwy wyrok?
- Zostałem pomówiony i niesłusznie skazany za znęcanie się nad rodziną. Opiekuję się chorą mamą, niedawno zmarł mój ojciec. Nie mogę odbywać kary więzienia, bo mama pozostanie bez opieki - twierdzi nasz Czytelnik.
Niebezpieczna sytuacja na przejściu
- W Siedlikach w gminie Parczew powstało przejście dla pieszych. Nie działa tam pulsujące światło, które powinno ostrzegać kierowców - sygnalizuje nasz Czytelnik.
Wyjątkowy medalik
- W jednym z wydań "Wspólnoty" przeczytałem o wizycie biskupa w 1905 roku. Mam medalik wybity na tę okoliczność oraz medalik "bierzmowanie". Obydwa medaliki tego samego formatu, obydwa aluminiowe, a aluminium w tym czasie było bardzo drogie - mówi nasz Czytelnik.
Bezpańskie psy
- Po gminie Dębowa Kłoda błąkają się bezpańskie psy. Jakiś czas temu ktoś podrzucił w okolice jednego ze sklepów młodą suczkę. Dołączyła ona do innego błąkającego się tam psa i razem wędrowały od domu do domu z nadzieją, że ktoś rzuci im coś do jedzenia. Oczywiście ogłoszenie wraz ze zdjęciami ukazało się w mediach społecznościowych, jednak nikt nie zgłosił się, aby psy przygarnąć - relacjonuje nasza Czytelniczka.
Kobieta obawia się, że suczka niebawem się oszczeni i problem będzie jeszcze większy. - Co mają zrobić mieszkańcy, kiedy biegające psy straszą ich dzieci czy wnuki? - zastanawia się kobieta.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.