Wspólnota mieszkaniowa osiedla przy Al. Jana Pawła II 96 już od 2017 roku zwraca się mejlowo do biura obsługi klienta sieci Biedronka o rozwiązanie dwóch problemów, z których jeden jest szczególnie istotny w dobie epidemii koronawirusa w Polsce. Mieszkańcy twierdzą, że jak dotąd sklep ignoruje ich prośby.
Zużyte rękawiczki ochronne fruwają po osiedlu
Pierwszy problem został opisany w mejlu z listopada 2017 roku, w którym mieszkańcy proszą o ustawienie przy sklepie pojemnika z pokrywą uniemożliwiającą wywiewanie z niego śmieci i zaśmiecanie ich osiedla. Do swojej wiadomości załączyli zdjęcia obrazujące problem. Sieć zignorowała mieszkańców, a obecnie oprócz sklepowych śmieci po okolicy fruwają zużyte przez klientów rękawiczki używane w celu ochrony przed koronawirusem.
Uszkodzona latarnia może zagrażać życiu dzieci
Kolejny problem wskazany w mejlu z kwietnia 2018 roku to lokalizacja latarni na placu sklepu w Parczewie, o którą notorycznie zawadzają kierowcy samochodów dostarczających towar do sieci. Jeden z samochodów uszkodził i skrzywił wtedy latarnię do tego stopnia, że wystawały z niej przewody zasilające – niewątpliwe ryzyko utraty życia lub zdrowia - szczególnie dla dzieci. Po tym incydencie latarnię naprostowano, jednak instalacja elektryczna została pokryta folią do zabezpieczania palet z ładunkiem, co nie wyklucza, że jakieś ciekawskie dziecko mogłoby ją zedrzeć i dostać się do potencjalnie śmiercionośnych przewodów.
Ignorują prośby mieszkańców sąsiadującego osiedla
Oba wskazane przez Wspólnotę Mieszkaniową problemy nie zostały odpowiednio rozwiązane przez Biedronkę, co zdaniem mieszkańców może świadczyć o lekceważącym podejściu firmy do klientów, jak też do sąsiadów sieciowych sklepów. Doraźne działania są być może jak na razie skuteczne, ale w przyszłości mogą doprowadzić do tragicznych skutków, za które ktoś będzie musiał ponieść odpowiedzialność.
Prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem oraz niebezpieczeństwo dla najmłodszych, to zagrożenia, jakich obawiają się mieszkańcy osiedla przy Jana Pawła II. Twierdzą, że "Biedronka" ignoruje ich prośby od 2017 roku.
[] Kamil Niewiadoski, mieszkaniec osiedla przy parczewskiej Biedronce, mówi na Facebooku: Walka z koronawirusem trwa w najlepsze. Mamy dostawę darmowych rękawiczek. Czekamy jeszcze na maseczki fruwające po posesji i może jakieś resztki płynów do dezynfekcji. Brawo Biedronka! Bo lepszy kosz na śmieci lub schowanie kosza do środka, aby ograniczyć wyfruwanie śmieci, to dla was za dużo. Nie winię parczewskich pracowników. To przytyk dla Centrali Biedronki, która zlała temat, stwierdzając, że obecny kosz spełnia ich standardy. Te standardy leżą na trawnikach. Prosiliśmy biedronkę o lepszy kosz ograniczający wyfruwanie śmieci. Odpisali, że obecny spełnia ich standardy. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że problemu się w takim sąsiedztwie zupełnie nie się wyeliminuje, ale chodzi o ograniczenie problemu. Po zwróceniu uwagi dziś (6 kwietnia) pracownik zakrył pudełkiem kosz, aby śmieci nie wylatywały. Brawo dla pracownika, ale żeby nie kupić kosza z jakimś lekkim ograniczeniem na wyfruwanie odpadów przy tak poważnej firmie to chyba słabo. Dobre chociaż i to, ale pudełko na koszu to chyba doraźne ograniczenie. Centrala Biedronki nie popisała się. |
|