Obecnie na terenie gminy Parczew jest 80 osób korzystających z usług opiekuńczych lub specjalistycznych usług opiekuńczych z powodu podeszłego wieku lub niepełnosprawności. Od czasu ogłoszenia stanu epidemii wzrosło zapotrzebowanie osób starszych na dostarczanie im zakupów do domu. Zakupy muszą być też dostarczane osobom odbywającym kwarantannę.
Opiekunki nie pracują w MOPS
Usługi opiekuńcze i specjalistyczne usługi opiekuńcze od lat zlecane są przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej firmie zewnętrznej, która wyłaniana jest w drodze przetargu. Obecnie jest to Fundacja "Wigor" z siedzibą w Białymstoku. To właśnie ta firma zatrudnia opiekunki pojawiające się u osób starszych i niepełnosprawnych. - Osoby zatrudniane przez Fundację "Wigor" w większości mieszkają na terenie gminy Parczew, dlatego wielu naszych podopiecznych jest przekonanych, że są to pracownicy MOPS - tłumaczy dyrektorka Joanna Suchodolska.
Skarżą się na pracodawcę
Fundacja "Wigor" zatrudnia 21 osób, które świadczą usługi na terenie gminy Parczew. Pod koniec kwietnia grupa opiekunek skontaktowała się z naszą redakcją. Kobiety poskarżyły się, że nie są należycie zabezpieczone w środki ochrony osobistej, bo ich pracodawca nie zapewnia im rękawiczek i maseczek ochronnych. Podkreślały, że w czasie pandemii obawiają się o swoje zdrowie i życie. - W MOPS dostaliśmy po jednej maseczce i po dwie pary rękawiczek, ale to nie wystarcza nawet na jeden dzień i musimy je kupować za własne pieniądze - mówi jedna z kobiet. Joanna Suchodolska potwierdza, że MOPS dał opiekunkom taki zestaw, pomimo że obowiązek zabezpieczenia pracowników ma pracodawca.
Nie ma pieniędzy na rękawiczki
Piotr Pogorzelski z Fundacji "Wigor" powiedział "Wspólnocie", że gdyby chciał wyposażyć pracowników w takie środki, to musiałby wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych. - MOPS nie chce partycypować w tych kosztach. Jeżeli ja mam fakturę z MOPS-u w granicach 40 tys. zł, a na same środki ochrony mam wydać 20 tys. zł, plus wynagrodzenia pracowników, no to skąd to wziąć? - pyta retorycznie Piotr Pogorzelski. Mężczyzna dodaje, że jeden jego pracownik zużywa miesięcznie jedno opakowanie rękawiczek (100 sztuk). - Na rynku jest wojna o maseczki i rękawiczki. Na początku roku kupowaliśmy rękawiczko po 14 zł. W kwietniu za takie same opakowanie rękawiczek płaciło się po 130-140 zł - przekonuje Pogorzelski.
Powinien pomóc urząd gminy
Szef Fundacji "Wigor" opowiada, że zorganizował spotkanie z pracownikami i oświadczył, że każdy musi kupować rękawiczki i maseczki we własnym zakresie. Przekonuje, że gdyby poszedł do sklepu i powiedział, że potrzebuje 30 paczek rękawiczek, to żaden sklep nie zechce z nim rozmawiać, bo sklepy nie maja nawet takich ilości. - My wykonujemy usługi na zlecenie Urzędu Wojewódzkiego i Urzędu Gminy, i Urząd Wojewódzki i Urząd Gminy powinny nam w jakiś sposób pomóc w tym zakresie - dodaje Piotr Pogorzelski.
Pracodawca musi zapewnić rękawiczki lub płyn do dezynfekcji rąk Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii: Zakłady pracy są obowiązane zapewnić osobom zatrudnionym niezależnie od podstawy zatrudnienia rękawiczki jednorazowe lub środki do dezynfekcji rąk. |
Elżbieta Szwaj, zastępca dyrektora parczewskiego MOPS - W obecnej sytuacji MOPS zajmuje się również dowożeniem gorących posiłków z Jadłodajni oraz robieniem zakupów podopiecznym, którzy nie mogą robić tego samodzielnie. Tę formę pomocy realizują pracownicy MOPS zatrudnieni na umowę o pracę. Zapewniamy, ze MOPS dokłada wszelkich starań, by zmniejszyć skutki obecnej bardzo trudnej sytuacji |