Grażyna Lamczyk, radna powiatowa i była wójt gminy Dębowa Kłoda przegrała proces o przywrócenie jej do pracy. Sąd Pracy w Białej Podlaskiej badał sprawę zwolnienia Grażyny Lamczyk od 23 marca 2016 roku do 8 lutego br. i oddalił w całości powództwo byłej wójt oraz zasądził 60 zł na rzecz urzędu tytułem zwrotu kosztów procesu.
Była wójt się nie podda
- Dziwię się bardzo, że w państwie prawa sędzia wydaje wyrok po stronie osoby, która łamie wszystkie po drodze przepisy prawa, jakie obowiązują - powiedziała nam Grażyna Lamczyk po ogłoszeniu wyroku. Była wójt zapowiada, że się nie podda i podejmie kolejne kroki prawne.
Sprawa ma swój początek w 2014 r., kiedy to Grażyna Lamczyk przegrała z Radosławem Kozakiem rywalizację o fotel wójta gminy Dębowa Kłoda. Dzień po zaprzysiężeniu Kozaka była wójt poszła na zwolnienie lekarskie i nie było jej w pracy przez pół roku. W tym czasie nowy wójt przeprowadził reorganizację urzędu gminy, w wyniku której zlikwidowane zostało stanowisko inspektora ds. ochrony środowiska. Na to właśnie stanowisko miała wrócić Grażyna Lamczyk po przegranych wyborach.
Sąd oddalił pozew w całości
- Ja szanuję wyroki sądów powszechnych. Jedne są dla mnie korzystne, inne nie - powiedział nam w komentarzu do wyroku Radosław Kozak, wójt gminy Dębowa Kłoda. - W tej sprawie bardzo rzetelnie zebraliśmy dowody i przedstawiliśmy przed sądem sytuację tak, jak wyglądała ona naprawdę. Sąd oddalił pozew w całości i nie przyznał odszkodowania. To też o czymś świadczy - dodał wójt.
Wójt zwolnił poprzedniczkę
W czerwcu 2015 r. wójt Radosław Kozak postanowił zwolnić swoją poprzedniczkę z pracy. Grażyna Lamczyk jest radną powiatu parczewskiego, zatem akceptacja decyzji o zwolnieniu radnej z pracy była konieczna. Większość radnych nie wyraziła zgody na zwolnienie swojej koleżanki. Była wójt nazwała działania Kozaka politycznymi oraz zarzuciła mu dyskryminację ze względu na wiek i stan zdrowia.
Pracowała w czasie zwolnienia
Po pięciu miesiącach wójt postanowił spróbować jeszcze raz. Wniosek o zgodę na zwolnienie z pracy Grażyny Lamczyk złożył w listopadzie 2015 r. Także i tym razem, wymieniając przyczyny swojej decyzji podawał reorganizację urzędu gminy oraz fakt, że od 7 grudnia 2014 roku do listopada 2015 r. Grażyna Lamczyk była w pracy jedynie 16 dni. Oprócz tego Radosław Kozak podnosił jeszcze jeden argument, mianowicie niewłaściwie wykorzystywanie zwolnień lekarskich.
ZUS kwestionował wykorzystanie zwolnienia
Na potwierdzenie przywołał decyzję ZUS z 28 października, w której instytucja odmawia Grażynie Lamczyk prawa do zasiłku chorobowego za pół stycznia, pół marca, pół kwietnia i prawie cały maj 2015 roku w związku z tym, że w czasie orzeczonej niezdolności do pracy wykonywała czynności radnego, za które otrzymywała wynagrodzenie.
Radni w obronie koleżanki
Także i tym razem większość radnych odmówiła wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy.
"Nie wskazano żadnych konkretnych przyczyn, mających uzasadnić wniosek o wyrażenie zgody na rozwiązania stosunku pracy z radną Grażyną Lamczyk. Wójt, występując z nowym wnioskiem, przedstawia najwyraźniej niezmieniony stan faktyczny" - czytamy w uzasadnieniu do uchwały z 4 grudnia. Radni podkreślali, że podjęcie decyzji o odmowie wyrażenia zgody na zwolnienie koleżanki jest ich obowiązkiem wynikającym z Ustawy o samorządzie, w której jest zapis, że taka decyzja powinna zostać podjęta, jeśli podstawą do rozwiązania stosunku pracy są zdarzenia związane z wykonywaniem pracy radnego.
Wyrok trzeba uszanować
Zdaniem Radosława Kozaka, Rada Powiatu zachowała się wówczas jak sąd pracy. - W mojej ocenie rada powinna rozstrzygnąć, czy to zwolnienie ma związek z wykonywaniem mandatu radnego, a tutaj takiego związku nie było w ogóle. Oczywiście wyrok nie jest prawomocny i można mówić, że dopóki sąd najwyższy tego nie uchyli, to nie jest wyrok ostateczny, ale wypowiedział się sąd powszechny i trzeba ten wyrok uszanować - podsumował wójt.