reklama
reklama

Grzegorz Tabeński. Górnik, którego do przenosin namawia gwiazdor disco polo

Opublikowano:
Autor:

Grzegorz Tabeński. Górnik, którego do przenosin namawia gwiazdor disco polo - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW najbliższy weekend rozgrywki wznowią piłkarze Klasy A. O jak najwyższe miejsce chcą powalczyć gracze Dębu Dębowa Kłoda. Czołową postacią zespołu prowadzonego przez Zbigniewa Smolińskiego jest Grzegorz Tabeński. Zapraszamy na rozmowę z 28-latkiem.
Reklama lokalna
reklama

ROZMOWA Z Grzegorzem Tabeńskim, zawodnikiem Dębu Dębowa Kłoda

Złego diabli nie biorą

Po pierwszej części sezonu zajmujecie dziewiątą pozycję. Jaki jest plan na rewanże?
- Bardzo prosty, a zarazem trudny do wykonania. Zawsze wychodzimy na boisko po to, by zgarnąć komplet punktów. Jesienią wygraliśmy trzy spotkania i zanotowaliśmy jeden remis. Ponieśliśmy siedem porażek. W drugiej części sezonu chcemy zdobyć dużo więcej punktów, a, co za tym idzie, uplasować się na wyższej pozycji.

W zespole zabraknie Tomka, czyli Twojego brata...
- To jego decyzja. Przeniósł się do Tytana Wisznice. Kiedyś też odszedł do Victorii Parczew i niedługo później wrócił. Czasami takie zmiany wychodzą na dobre dla obu stron.

Nie zasiedziałeś się w Dębie?
- No już trochę sezonów przegrałem w tej ekipie. Pochodzę z Kodeńca, a grę w zespole z Dębowej Kłody rozpocząłem w juniorach. Wówczas moim nauczycielem wychowania fizycznego, wychowawcą, a zarazem trenerem w klubie był Andrzej Kopiński. Rozpocząłem przygodę z Dębem, która trwa do dzisiaj.

W przeszłości miałeś propozycje z innych ekip?
- Telefony do mnie nie dzwoniły. Pojawiały się jakieś tam pogłoski, luźne zapytania. Nigdy nie było konkretów. Dlaczego? Może dlatego, że zawsze w szatni powtarzałem, że nigdzie nie odejdę.

Dlaczego?
- Nie powiem, że nie miałem ochoty spróbować gdzieś indziej, ale szkoda mi zostawić kolegów, tym bardziej że od paru lat krucho u nas z ludźmi.

A może z Dębem powalczycie o coś więcej?
- Na ten moment wydaje mi się, że to mało realne. Chcielibyśmy, ale są przeszkody, by tak się stało.

Jakie?
- Duża część zawodników wyjechała za granicę lub mają zbyt mało czasu na treningi. Wiadomo, że występy w Klasie A są dodatkiem do życia, formą miłego spędzenia niedzielnego popołudnia. Trudno coś osiągnąć, grając od niedzieli do niedziel.

Z Twojej strony widać poświęcenie...
- Dlaczego tak sądzisz?

Mieszkasz w Cycowie...
- Gram w Dębie od wielu lat i na ten moment nic nie chcę zmieniać.

Ale zapewne działacze Błękit zgłaszali się z propozycję?
- Oj tak. Mam stały kontakt z Karolem Zawrotniakiem, czyli wokalistą zespołu disco polo Defis. Pojawiam się na treningach w Błękicie. Karol nieustannie namawia mnie do przenosin.

Kiedy to się stanie?
- Wiosnę spędzę w klubie z Dębowej Kłody.

Jesteś kibicem Górnika Łęczna. Nie dzwonili, byś wspomógł drużynę na zapleczu Ekstraklasy?
- Fajnie byłoby, ale jestem trochę za drewniany (śmiech - przyp.).

Jeździsz na wyjazdy?
- Kiedy mam wolną chwilę i żona Agnieszka wyraża zgodę, to staram się jeździć za zielono-czarnymi.

Jaki jest obecny licznik spotkań na sektorze gości?
- Nigdy nie liczyłem, ale trochę tego było. Mając dwójkę dzieci i obowiązki w kopalni, trudno wszystko pogodzić. Priorytetem jest rodzina. Uwielbiam patrzeć, jak moje córeczki: Zuzia i Zosia rozwijają się, poznają nowe umiejętności.

Lubisz swoją pracę?
- Jestem górnikiem. Praca jak praca. Muszę to robić, żeby zapewnić rodzinie byt. Taka rola ojca. Osobiście wolałbym być zawodowym piłkarzem, ale to już nie w tym wcieleniu (śmiech - przyp. red.).

Gdyby tak było, zapewne wielu mówiłoby: U nich gra ten wielkogabarytowy "Taben"...
- (śmiech - przyp. red.) Dla relaksu lubię zajrzeć na siłownię.

Czym dokładnie zajmujesz się w pracy?
- Pracuję jako wiertacz.

Co to znaczy?
- Poszukuję pokładów węgla i wody dla kopalni.

Na jakiej głębokości?
- Obecnie 990 metrów pod ziemią.

Co jakiś czas słyszy się o wypadkach w kopalniach...
- U nas w ostatnim były dwa wypadki śmiertelne.

Nie boisz się?
- Jak to mówię: Co ma być, to będzie. Złego diabli nie biorą (śmiech - przyp.).

Wiosnę rozpoczniecie od meczu z Niwą w Łomazach...
- Postaramy się o dobry wynik. Jesienią przegraliśmy 1:6. To było słabe spotkanie, o którym chcieliśmy jak najszybciej zapomnieć. Było sporo nerwów i nieporozumień, do których doprowadził sędzia, który po tym meczu został zesłany do Klasy B. Niwa to niewygodny rywal. Są silni. Będą faworytem, ale wybierzemy się w okolice Białej Podlaskiej po punkty.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama