Kilkoro dzieci z parafii w Sosnowicy żyje bez chrztu, a co najmniej kilkanaścioro zostało ochrzczonych w innych parafiach, bo miejscowy proboszcz nie wszystkim udziela tego sakramentu. Nie wiadomo dokładnie, czym się kieruje. Nam nie udało się tego ustalić, bo proboszcz stanowczo odmawia rozmowy z redakcją. Parafianie, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że ksiądz nie chce chrzcić dzieci, których rodzice nie są sakramentalnym małżeństwem. Odmawia też samotnym matkom. Wskazują też jednak na przypadki, w których proboszcz nie chciał ochrzcić dziecka urodzonego w sakramentalnym związku, a ochrzcił dziecko pary, która żyje ze sobą, jak mówią miejscowi, nielegalnie, to znaczy bez ślubu.
Panna z dzieckiem ma pokutować
- Pięć lat temu dziecko się urodziło, a do tej pory jest nieochrzczone
- opowiada ze łzami w oczach kobieta, która nie che ujawniać nazwiska.
- Ja do kościoła nie chodzę przez niego. A ludzie opowiadają, że z ambony mówi, że nikomu niczego nie odmówił
- mówi rozżalona.
- Wszyscy z naszej rodziny chodziliśmy do proboszcza wielokrotnie i mówiliśmy, proszę księdza, dziecko to Dar Boży, my je kochamy nad życie, a on na to, że dziecko było poczęte bez ślubu i to jest ciężki, śmiertelny grzech. Powiedział, że my nie kochamy tego dziecka i że taka panna co ma dziecko, ma ponosić pokutę. Powiedział też, że dziecko nieślubne, to wymuszenie od Pana Boga duszy
- relacjonuje rozmowę z proboszczem kobieta.
Pięciolatek już nie chce być chrzczony
Rodzina, z którą rozmawiamy, uważa, że ksiądz bardzo ich skrzywdził. Dziecko ma już pięć lat. Wie, że chrzczone są niemowlęta i myśli, że coś z nim jest nie tak. Jego bliscy mówią, że w ich przypadku chyba trzeba będzie przeczekać, aż dziecko dorośnie i będzie w stanie zrozumieć, że to nie jego wina. Obawiają się jednak problemów, bo nie wiadomo, jak ta sytuacja odbije się na jego psychice.
Wyszłam z płaczem i do dziś płaczę
Najstarsza kobieta z rodziny opowiada o swojej ostatniej wizycie u proboszcza.
- Ja jestem stara i pomyślałam, że pójdę i będę błagać. A on swoje, że my mamy pokutować i pójdziemy do piekła. Mówi, że bramą do zbawienia jest chrzest, później zamyka tą bramę. Prosiłam go i błagałam, i pytałam, co z dzieckiem, bo ono nie jest niczemu winne, a cierpi? Proboszcz na to nie zareagował, wreszcie wstał zza biurka podszedł do drzwi, wziął za klamkę, otworzył i powiedział, proszę mi wyjść. Ja wyszłam z płaczem i do dziś płaczę
- opowiada kobieta.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.