reklama

Nagranie korupcyjne: "Weź no ku...a opuść ..."

Opublikowano:
Autor:

Nagranie korupcyjne: "Weź no ku...a opuść ..." - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaPowiat Parczew: - Weź no ku...a opuść, bo tak mam ch...owo teraz - mówił bialski przedsiębiorca do kierownika, Stanisława, w czasie negocjacji korupcyjnych. Zarówno oskarżony, jak i świadek (były kolega z pracy oskarżonego) nie rozpoznają swoich głosów na nagraniu.

W lutym tego roku pisaliśmy, że radzyński sąd w obecności byłego burmistrza Parczewa Stanisława M. odtworzył nagrania, na których padają korupcyjne propozycje. Oskarżony twierdził, że nie rozpoznaje tam swojego głosu, a jednocześnie nie chciał dać próbki głosu do porównania przez ekspertów. Sąd wezwał zatem ponownie świadków: Zbigniewa T., przedsiębiorcę z Białej Podlaskiej oraz Mariana Z., pracownika parczewskiego oddziału Inspektoratu Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie, z nadzieją, że oni rozpoznają głosy zarejestrowane przez przedsiębiorcę.

Kierownik nie chciał opuścić ani grosza

Na nagraniu słychać jak przedsiębiorca Zbigniew T. w rozmowie z innym mężczyzną pyta, czy nadal aktualna jest kwota 6 tys. zł, którą ma zapłacić. Jego rozmówca odpowiada, że tak, bo taka była umowa. Przedsiębiorca na to: - Weź no ku...a opuść, bo tak mam ch...owo teraz. Na co pada odpowiedź: - No tak, ale trzeba dać ludziom. Przedsiębiorca targuje się dalej: - Posłuchaj kierownik, ale chociaż 2 tysiące opuść. Mężczyzna tytułowany kierownikiem mówi: - Nie, nie mogę. Zbigniew T. tłumaczy, że nie ma takiej kwoty, ale kierownik jest nieustępliwy. Przedsiębiorca pyta go zatem za co płaci, na co kierownik odpowiada, że za prace, które przedsiębiorca wykonał w 2015 r. Na nagraniu słychać, jak mężczyzna nazywany kierownikiem mówi: - W czwartek za tydzień idzie sprzedaż tego wszystkiego. Tu przedsiębiorca ponownie zaczyna się targować: - Stanisław, ja myślałem, że chociaż 2 tysiące opuścisz. Jego rozmówca odpowiada: - Nie, nie ma mowy. Przedsiębiorca proponuje, że przywiezie część pieniędzy i zostawi swój samochód. Jego rozmówca wybucha śmiechem i mówi, nie. Mężczyźni umawiają się na następne spotkanie i się rozstają.

Nie chce się mieszać, ale nie ma wyjścia

W kolejnym nagraniu słychać rozmowę Zbigniewa T. z innym mężczyzną. Tym razem przedsiębiorca tytułuje go inspektorem. Obaj rozmawiają o jakości wykonanych robót. Inspektor ma uwagi i wylicza niedoróbki. W pewnej chwili przedsiębiorca mówi: - Krótko inspektor, tak jak mówił kierownik? Jego rozmówca odpowiada: - Tak. Zbigniew T. pyta: - I komu to trzeba dać? Mężczyzna na to: - Tutaj dla mnie. Później obaj rozmawiają o odbiorze robót. Słychać głos osoby tytułowanej inspektorem: - Nie wiadomo jak to z Witkiem będzie. Na co przedsiębiorca: - No to wy mówicie, że jak się zapłaci, to jest wszystko w porządku, tak? No to co mnie to obchodzi.

Dalej przedsiębiorca żali się swojemu rozmówcy, że kierownik nie chciał opuścić mu 2 tysięcy. Inspektor tłumaczy, że kierownik taki jest i nie ma się zmiłuj. Inspektor zapewnia, że on się nie chce w to mieszać, ale nie ma innego wyjścia. Po wymianie uwag na temat zdrowia mężczyźni się rozstają.

Kolega oskarżonego nie rozpoznaje głosów z nagrania

Zbigniew T., przedsiębiorca z Białej Podlaskiej oświadczył przed sądem, że rozpoznaje na nagraniu swój głos, głos oskarżonego i świadka, z którym rozmowę także zarejestrował. Natomiast świadek Marian Z., były kolega z pracy oskarżonego Stanisława M., nie rozpoznaje na nagraniach żadnego głosu. Na pytanie prokuratora, czy zdaje sobie sprawę, że składanie fałszywych zeznań lub zatajanie prawdy jest zagrożone karą pozbawienia wolności do 8 lat, Marian Z. odpowiada, że zdaje sobie z tego sprawę. Na jednym z nagrań pojawia się głos kobiety, z którą przez chwilę rozmawia Zbigniew T. To pani Ania, pracownica parczewskiego oddziału Inspektoratu Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie, była koleżanka z pracy oskarżonego. Nie wiadomo, czy kobieta rozpoznaje głosy zarejestrowane przez bialskiego przedsiębiorcę, bo sąd nie przesłuchał jej na tę okoliczność.

Prawie rok na ławie oskarżonych

Od września ubiegłego roku, na ławie oskarżonych w radzyńskim sądzie zasiada Stanisław M., były burmistrz Parczewa. Jest oskarżony o żądanie łapówki w zamian za wykonanie swoich czynności służbowych. Rzecz działa się jesienią 2015 r. Stanisław M. był wówczas kierownikiem w parczewskim inspektoracie Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Inspektorat zajmuje się między innymi nadzorowaniem i odbiorem prac konserwacyjnych rzek i urządzeń melioracyjnych wykonywanych przez przedsiębiorców, którzy wygrali przetargi.

Biegli zbadają autentyczność nagrań

Na wniosek obrońcy oskarżonego Stanisława M. radzyński sąd postanowił przekazać korupcyjne nagrania biegłym ekspertom, którzy ocenią, czy ktoś mógł w nie ingerować, np. wycinać, lub wstawiać fragmenty wypowiedzi. Sprawa została odroczona do czasu uzyskania opinii biegłych

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE