reklama

Odebrać dziecko

Opublikowano:
Autor:

Odebrać dziecko - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaPowiat Parczew: Matka wraz z policją i dwoma kuratorami sądowymi chciała odebrać dziecko ojcu i wywieźć je do Niemiec. Siedmioletnia Wiktoria krzyczała do matki: - Wyjdź z domu, a niech policja zostanie!

Krzysztof Kondraciuk od 5 lat mieszka w Niemczech. Przez 3 lata mieszkał ze swoją konkubiną i córką. Wiktoria ma dziś siedem lat. Dwa lata temu relacje Krzysztofa i konkubiny popsuły się i Krzysztof się wyprowadził. Nie zerwał jednak kontaktów z dzieckiem. Odwiedzał córkę i zabierał do siebie, a także do Polski. Krótko po tym jak się wyprowadził, do jego konkubiny wprowadził się inny mężczyzna. Zdaniem Krzysztofa para źle traktowała Wiktorię. Krzysztof jest przekonany, że dziewczynka była krzywdzona. W sierpniu tego roku, za zgodą matki, zabrał Wiktorię do Polski i zatrzymał się w domu swojej matki w Tyśmienicy (gmina Parczew). W trakcie wakacyjnego pobytu postanowił, że nie wróci z córką do Niemiec. Od września Wiktoria poszła do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Matka dziewczynki oskarżyła Krzysztofa Kondraciuka o uprowadzenie dziecka. Zarówno Krzysztof, jak i jego była konkubina, mają pełnię praw rodzicielskich.

Godzina 10:30 - Redaktorzy Wspólnoty i telewizji Polsat przyjeżdżają do Tyśmienicy w gminie Parczew, gdzie ma dojść do odebrania przez kuratora sądowego siedmioletniej Wiktorii spod opieki ojca, który od sierpnia tego roku mieszka z nią u swojej matki Bożeny Tokarzewskiej. (Matka dziecka od pewnego czasu jest w Polsce i zgodnie z postanowieniem Sądu Rejonowego w Radzyniu z połowy października br. domaga się wydania Wiktorii - przyp. red.).

Dziewczynka na widok obcych mężczyzn (dziennikarzy - przyp. red.) natychmiast ucieka w objęcia ojca i mówi, że się boi. Po kilkunastu zapewnieniach ojca i babci, że jest bezpieczna i że nic jej nie grozi, zaczyna samodzielnie poruszać się po domu, jednak cały czas nerwowo rozgląda się dookoła.

Godzina 11:30 - Krzysztof Kondraciuk, ojciec Wiktorii, dzwoni do jej matki i pyta kiedy przyjedzie, żeby zabrać dziecko. (Kilka dni wcześniej matka dziecka przyjechała z policją, ale dziewczynka nie chciała z nią pójść twierdząc, że się boi i dlatego ojciec nie oddał córki - przyp. red). Kondraciuk domaga się w rozmowie telefonicznej, by kobieta przyjechała z kuratorem sądowym i policją. W odpowiedzi słyszy, że kurator nie ma dziś czasu i nie przyjedzie.

Godzina 12:15 - Przed domem w Tyśmienicy zatrzymuje się policyjny radiowóz. Dwaj policjanci wchodzą do środka i pokazują Bożenie Tokarzewskiej i jej synowi Krzysztofowi Kondraciukowi nakazy doprowadzenia do Sądu Rejonowego w Radzyniu na rozprawę o godzinie 14:40. Matka i syn są zdumieni i nie wiedzą o co chodzi. Nie mają pojęcia czego ma dotyczyć rozprawa. Twierdzą, że nie otrzymali wcześniej żadnych wezwań. Policjanci też nie znają szczegółów. Dysponują jedynie sygnaturą akt. Okazuje się, że Bożena i Krzysztof nie mogą pojechać do sądu razem, bo nie mają komu powierzyć opieki nad Wiktorią. Policjanci przekazują te informacje do dyżurnego parczewskiej komendy, a ten prowadzi konsultacje z sądem.

Godzina 13:36 - Do domu Bożeny Tokarzewskiej wchodzi kurator sądowy Michał Malczewski. Jest wyraźnie zaskoczony sytuacją i obecnością mediów. W tym czasie Krzysztof Kondraciuk i jego matka czekają na doprowadzenie do radzyńskiego sądu. W tej sprawie nadal nie ma jednak ostatecznej decyzji. Z kuratorem wchodzi matka Wiktorii. Dziewczynka reaguje płaczem i przez łzy mówi:

Ja nie chcę do niej, proszę, nie chcę tam wrócić.

Kurator, powołując się na tajemnicę sądową, prosi o możliwość porozmawiania z Bożeną Tokarzewską, Krzysztofem Kondraciukiem i Wiktorią bez świadków. Domownicy udostępniają oddzielny pokój. Rozmowa trwa kilka minut. Zza drzwi dobiega płacz Wiktorii i krzyk:

Ja nie chcę do mamy. Ona jest zła!

W tym czasie matka dziecka czeka w korytarzu. Proszona przez dziennikarzy o odniesienie się do zarzutów stawianych przez ojca i babkę Wiktorii odmawia rozmowy. Podkreśla jedynie, że dziecko jest buntowane przeciwko niej.

Godzina 14:55 - Do pokoju, w którym przebywa Wiktoria z ojcem, kurator wprowadza matkę dziecka.

Zostaw mnie, nie dotykaj mnie

- słychać zza drzwi głos Wiktorii. Co chwilę Wiktoria mówi podniesionym głosem:

Wyjdź!

Trwa to około 20 minut. Zza drzwi słychać krzyki Wiktorii. Jest wyraźnie zestresowana. Kurator prowadzi dziewczynkę do jej pokoju z zabawkami. Wiktoria bierze kilka zabawek i wracają.

Godzina 14:30 - Pojawia się informacja, że przedmiotem rozprawy, która ma się rozpocząć w radzyńskim sądzie za 10 minut, jest ustalenie miejsca pobytu Wiktorii. (Krzysztof Kondraciuk złożył do Sądu Rejonowego w Radzyniu wniosek o ustalenie miejsca pobytu małoletniej Wiktorii Kondraciuk przy nim - przyp. red.). Po kilkunastu minutach policjanci informują zainteresowanych, że sąd wyznaczył następny termin rozprawy, o którym zostaną powiadomieni. Pomimo odwołania nakazu doprowadzenia, policjanci nie opuszczają jednak domu. Z pokoju, w którym kurator sądowy rozmawia z Wiktorią, jej ojcem i matką, nadal dobiega podniesiony głos dziewczynki. Nagle Wiktoria wychodzi z pokoju i mówi:

Nie chcę już rozmawiać.

Kurator prosi Wiktorię żeby wróciła. Z pokoju ponownie słychać krzyki Wiktorii. Kurator jeszcze raz prowadzi dziewczynkę do jej pokoju z zabawkami. Wiktoria bierze kilka zabawek i wracają. Atmosfera nieco się uspokaja i rozmowa trwa dalej.

(…)

Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE