Dwa tygodnie temu radny miejski Zygfryd Osmólski robił porządki w piwnicy i zapewne przygotowywał miejsce na tegoroczne przetwory. Co zrobił z tymi, które zalegały na półkach ?
Zapakował je do wiaderka i wyrzucił pod płotem nieopodal bloku gdzie zamieszkuje i w pobliżu piaskownicy, w której można spotkać bawiące się małe dzieci.
Ponieważ byłem świadkiem tego czynu, zapytałem drogą e-mailową radnego Osmólskiego, dlaczego to zrobił?
Radny milczał 12 dni, dlatego 3 sierpnia ponowiłem pytanie przesyłając zarazem treść mojej prośby do wiadomości przewodniczącego Rady Miejskiej Mirosława Naumiuka. Następnego dnia otrzymałem odpowiedź.
Cytujemy ją w całości:
Odpowiedź radnego Zygfryda Osmólskiego.
W odpowiedzi na Pana maila uprzejmie informuję, ze wyrzucone śliwki i ogórki stanowią materiał biodegradowalny, który stanowi naturalne pożywienie dla flory i fauny.
Ponadto w tym miejscu, jak zapewne Pan zauważył składowane są również inne biodegradowalne odpady, jak np. skoszona trawa, której jest kilkanaście razy więcej.
Obecnie po śliwkach i ogórkach nie ma żadnego znaku, zatem proponuję aby skierował Pan swoją aktywność dziennikarską w inne, bardziej istotne problemy np. samowole budowlane.
Myślę, że będzie to temat dużo bardziej interesujący zarówno dla mieszkańców naszej wspólnoty, jak i czytelników pisma, którego jest Pan zasłużonym redaktorem.
PS. Jednocześnie pragnę sprostować informację dotyczącą odległości od piaskownicy. Odległość ta wynosiła nie "zaledwie kilka metrów", ale ok. 15.
Z poważaniem
Z. Osmólski