Na czwartkowej sesji (24 lutego) doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy burmistrzem Pawłem Kędrackim, a przewodniczącym komisji gospodarki Henrykiem Szychem. Poszło o przetwórnię owocowo-warzywną - jak mówi burmistrz - lub o fabrykę chemiczną, jak chce ją radny Szych.
Radni przed faktem dokonanym
Inwestycja budzi emocje od chwili, kiedy radni dowiedzieli się o tych planach.
- Pierwsze spotkanie z przedstawicielem tej firmy odbyło się 15 czerwca tj. cztery dni po wydaniu pozwolenia na budowę. W pewnym sensie my jako radni byliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Nie mieliśmy już wpływu na wydane decyzje. To nie jest dobra forma współpracy burmistrza z radą - zwracał się do burmistrza radny Henryk Szych.
Spór o oddziaływanie na środowisko
Według radnego Szycha w proces technologiczny są zaangażowane liczne substancje chemiczne: alkohol etylowy, alkohol metylowy, kwas mlekowy, wodorotlenek sodu inaczej soda żrąca, woda amoniakalna. Z tego powodu zakład powinien być zakwalifikowany jako zawsze znacząco oddziałujący na środowisko.
- W tym postępowaniu zakwalifikowano to jako mogące znacząco oddziaływać na środowisko, wobec tego pan burmistrz zwolnił inwestora ze sporządzenia raportu o ocenie oddziaływania na środowisko tego przedsięwzięcia - informował Henryk Szych.
Dwója dla burmistrza, pała dla radnego
- Całkowicie nie zgadzam się z taką atmosferą i retoryką, którą pan przewodniczący Szych na każdej sesji buduje wokół tego co się dzieje, a co burmistrz wykonuje w ramach swoich obowiązków. To jest po prostu w strategii działalności chyba tutaj w tej kadencji. Pragnę podkreślić, że na żadnym etapie postępowania nie doszło do naruszenia prawa, a wszystko co było robione było wykonywane zgodnie z przysługującymi burmistrzowi uprawnieniami - ripostował Paweł Kędracki.
Pan przewodniczący niedawno w gazecie ocenił na dwójkę, to jest najniższą ocenę pozyskiwanie inwestorów z zewnątrz. Przy takiej współpracy faktycznie, to ja myślę, że to jest pała. Tylko nie wiem dla kogo? - denerwował się burmistrz.
Radny o niestaranności burmistrza
- Nie jest w moim stylu i nie wynika to z mojej osobowości, to co teraz powiem.
Panie burmistrzu, pan po prostu, zwyczajnie nie lubi słuchać ludzi. Wiele razy zwracałem panu uwagę na sprawy, które kładą kluczowe inwestycje. Pana niestaranność w działaniu doprowadziła do tego, że Sąd Administracyjny unieważnił plan zagospodarowania dla obszarów poza miastem Parczewem. Skutki tego będą przeogromne, bo równie dobrze daje to podstawę do unieważnienia pozwolenia na budowę wiatraków. Już nie powiem o pana decyzji o uwarunkowaniach budowy tych wiatraków. Spartaczył pan i plan, i decyzję środowiskową - argumentował swoje stanowisko przewodniczący Szych.
Inwestor wstrzymał prace
- Spółka miała rozpoczynać przygotowania do wykonania fundamentów, ale powiedzieli, że zawieszają roboty i nie robią nic. Czekają na decyzję rady o sprzedaży działki.
Stowarzyszenie pani radnej Bloch wniosło kolejne zastrzeżenia, kolejne uwagi do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W naszej ocenie Stowarzyszenie nie jest stroną i SKO na zasadzie chyba już dmuchania na zimne i tego, że ktoś napisał uprzejmie donoszę podjęło decyzję o tym, że sprawdza decyzję środowiskową - informował Paweł Kędracki.
Muszę się głęboko zastanowić w jaki sposób dyskutować z potencjalnymi inwestorami i tak naprawdę co ja mogę jako burmistrz? Co ja mogę obiecać? W jaki sposób prowadzić politykę inwestycyjną? - pytał retorycznie burmistrz.
Pisma Stowarzyszenia, to nie donosy
- Panie burmistrzu, chciałam zwrócić panu uwagę, że Stowarzyszenie nad Piwonią nie jet Stowarzyszeniem ani radnej z Koczerg, ani Barbary Bloch. Na ostatniej sesji użył pan tego zwrotu i dzisiaj też. Nasze pisma nie są podpisywane jednoosobowo. To nie są donosy. My się podpisujemy nazwiskiem i imieniem - oburzyła się radna Barbara Bloch.
- Na dowód tego, że to nie są donosy tylko sprawy poważne, są wyroki sądów, jak np. wyrok 29 września 2016 roku w sprawie odrzucenia skargi kasacyjnej dotyczącej nieważności uchwały Rady Miejskiej w przedmiocie zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego - argumentowała Barbara Bloch.
Radna po raz kolejny apelowała do burmistrza, żeby traktował mieszkańców podmiotowo, a nie przedmiotowo.